„Dzwony weselne
pordzewiały” [1]
30
wrzesień 2014 r.
Inga, nigdy nie sądziła, że ich związek
może znaleźć się w takiej sytuacji. Ciągłe kłótnie i awantury, wieczne
przerzucanie na siebie winy oraz obowiązków domowych, a przede wszystkim coraz
mniej czasu dla siebie. Wszystko się sypało i chociaż dokładała wszelkich
starań by zatrzymywać Andrzeja czasem w domu to on jednak wychodził i zostawała
sama w czterech ścianach. Dokładnie policzyła w pamięci ile lat byli już razem.
Dziesięć. Dekadę. Jak stare dobre małżeństwo – wielokrotnie to słyszała od
swojej mamy. Niestety do małżeństwa było im dalej niż bliżej. Andrzej,
kompletnie nie wspominał o jakiejkolwiek legalizacji ich związku. Po prostu
rozmawiali tylko o wspólnej przyszłości a jakikolwiek wątek ślubny podejmowany
przez ich najbliższych zbywał stwierdzeniem „Mamy
jeszcze czas”. Może on miał, ale nie ona. Nie chciała już obskakiwać
kolejnych wesel w roli tylko jego dziewczyny. Nawet do łapania welonu
wychodziła jako ostatnia i tylko wtedy gdy ktoś zauważył jej nieobecność w
wąskim gronie panien na wydaniu.
Te
wszystkie myśli przechodziły jej przez głowę podczas, gdy ona stała w łazience
i próbowała się uspokoić. Poprosiła go o jedną rzecz, że jak wróci z porannego
treningu żeby wywiesił pranie. Bardzo jej na tym zależało. Jutro miała ważne
spotkanie z klientem i potrzebowała swojej czarnej sukienki, która była w
automacie. Niestety mogła o niej zapomnieć w dniu jutrzejszym. Ubrania zbyt
długo leżały zamknięte w mokrym bębnie i zaczęły po prostu śmierdzieć, więc
konieczne było jeszcze jedno pranie. Bluźniła pod nosem jak szewc. Próbowała go
wielokrotnie usprawiedliwiać nawet przed sama sobą, ale nie mogła dłużej. Od
kiedy zamieszkali razem wszystkie domowe obowiązki spadły na jej barki. Gdy żył
sam w Częstochowie czy Bydgoszczy to dawał sobie ze wszystkim radę. Jednak od
przeprowadzki do Bełchatowa wszystko się zmieniło. Wracał z treningu rzucał
torbę i brał prysznic a potem coś jadł, odpoczywał i spał. I tak ciągle.
Próbowała go zrozumieć, że ciężko trenował, ale to była jego praca. Taki zawód
wybrał sobie sam. Ona też chodziła do pracy. Też musiała wypełniać w niej swoje
obowiązki. Pracowała po dziesięć godzin dziennie od poniedziałku do piątku plus
czasami w soboty – to zależało czy były jakieś zlecenia do wykonania, bo gdy
nie było żadnego to spędzała czas w domu. Była zatrudniana w firmie na
podstawie kontraktów, które podpisywane były po przyjęciu zlecenia do
klienta i sama regulowała sobie kiedy
pracuje a kiedy może mieć wolne. Jednak gdy było jakieś zlecenie do wykonania
to musiała pracować tak jak koledzy zatrudnieni na stałą umowę. Wszystko
zależało od projektu, który musiała wykonać. Jednak on wcale nie ułatwiał jej
prowadzenia ich ogniska domowego.
- Ty leniwy wielkoludzie! Prosiłam Cię o jedną,
głupią rzecz, a ty oczywiście jak zwykle miałeś ważniejsze rzeczy do zrobienia.
– Inga wyszła z łazienki i nie mogła się powstrzymać, by nie zwrócić mu uwagi.
– Co było ważniejsze od tego? Kolejna jakaś durna wojenka z Kłosem dla fanów?
-
Durne? Dbamy o dobry wizerunek! Nie czepiaj się Karola!
-
Och, świetnie. Może niech Karol wpadnie do nas i nam posprząta. To mieszkanie
też wymaga dobrego wizerunku.
-
Nikt nie będzie biegać ze ściereczką, bo ty tak chcesz. – Poczuła się jakby
dostała w twarz.
-
Nie przeginaj, Andrzej. Wyobraź sobie, że nie tylko ty pracujesz w tym
mieszkaniu.
-
Nie tylko ja pracuję, ale tylko ty robisz awantury o pierdoły.
-
Pierdoła?! Jutro mam ważne spotkanie z klientem i potrzebowałam, żeby ta
sukienka była czysta! Nie prosiłam cię o nic więcej tylko byś to wywiesił!
-
Chyba nie masz jednej sukienki w szafie
- mruknął, w końcu przechodząc do kuchni.
-
Świetnie. Wielki Pan Wrona czuje się usprawiedliwiony. Nie jestem twoją
sprzątaczką... Jak zwykle koledzy ważniejsi niż ja... Tylko jak będziesz chciał
coś w łóżku to idź do Karola, może cię przyjmie. – Zasugerowała ironicznie.
-
Matko, Inga, co cię dzisiaj ugryzło? Chcesz naprawiać cały świat? - Popatrzył
na dziewczynę z niedowierzaniem.
-
Chce naprawić nasz świat, ale jak zwykle ty nie widzisz problemu. I sama mogę
go nie naprawić, bo do tego potrzeba dwojga, a od dawna jestem w tym wszystkim
sama. Szkoda, że nie zauważyłeś.
-
I niby jak posprzątam to naprawię nasz związek? – Prychnął.
-
Świetnie. Znowu moja wina. - Ze łzami w oczach z bezsilności mówiła dalej. -
Wiesz, co? Idź do Karola lub Wojtka, skoro ja tylko stwarzam ci problemy.
-
Sama sobie stwarzasz te problemy, wiesz? Jasne, że moi kumple się tak nie
zachowują. To faceci, nie wszczynają kłótni o nic.
-
Nie jestem twoim kumplem Andrzej, a dziewczyną i to od dziesięciu lat.
-
Mam wrażenie, że jestem z zupełnie kimś innym niż dziesięć lat temu - mruknął.
-
To może czas się rozstać?
-
I może wyprowadzić? Jasne, tak najłatwiej - oburzył się. Nie mógł uwierzyć, że
Inga coś takiego zaoferowała. Sądził, że po przeprowadzce do Bełchatowa będzie
im łatwiej. Będą razem mieszkać, nie będą ich dzieliły kilometry, ale okazało
się, że jest zupełnie inaczej. A po Mistrzostwach Świata nie było dnia by się
ze sobą nie pokłócili. - A ktoś tu niby chciał walczyć o związek.
Potrzebuje
trochę miejsca
By
odnaleźć siebie
Potrzebuję
trochę przestrzeni
By
to dopracować
Potrzebuję
trochę miejsca
Tylko
dla siebie [1]
-
Tylko nie widzę chęci z twojej strony, więc ja nie zbuduje tego sama. A ty masz
mnie i moją pracę gdzieś... Dla ciebie liczy się tylko siatkówka i koledzy! Nie
mam siły z tym walczyć jeśli nie widzę w
tobie oparcia. Próbuje, staram się. Obiad zawsze masz, posprzątane. Czasem cię
o coś poproszę i wtedy zaczyna się problem. Co mam jeszcze zrobić?
-
Nie zajmuj się tyle takimi powierzchownymi rzeczami. Chyba problem leży gdzieś
głębiej niż w obiedzie.
-
Więc mnie oświeć w czym - powiedziała z ironią. - Słucham.
-
Na początek może przestańmy sobie wyrzucać naszą pracę. To że jestem
zapominalski, nie oznacza od razu, że siatkówka przesłoniła mi cały świat.
-
A tak nie jest? – Nie kryła swojego zdziwienia, bo ostatnio wiecznie
przegrywała ze sportem.
-
Litości. Nie możesz mnie obwiniać za wszystko. Nie zamierzam potulnie brać
wszystkiego na siebie i przepraszać.
-
Nikt nie mówi, że masz brać wszystko na siebie. Zawsze jak proponuję wspólny
wieczór to wychodzisz. Cokolwiek nie zaproponuję masz zawsze wymówkę. Kiedy
ostatni raz w ogóle porozmawialiśmy na temat chociażby jakiegoś filmu? –
Pamiętała. To było jeszcze podczas poprzedniego sezonu klubowego. Praktycznie
go do tego zmusiła. Stał i patrzył na nią intensywnie. Tak samo pracował jego
mózg nad odpowiedzią. Faktycznie, nie pamiętał.
- Na szybko ci nie odpowiem,
ale chyba przydałaby się nam rozmowa o czymś innym niż o filmie.
- Jasne... Tylko my od dawna
nie mamy już nawet o czym porozmawiać. Dobranoc - zniknęła w sypialni.
Obietnice, obietnice obrócone w pył
Dzwony weselne pordzewiały [1]
Usiadła na łóżku. Przygryzła
wargę żeby się nie rozpłakać. Czuła się kompletnie bezsilna. Jakkolwiek by nie
próbowała mu uświadomić, że mają problem on zawsze znajdywał miliony argumentów
by to na nią zrzucić winę. Owszem wiedziała, że i ona sporo zawiniła, ale
próbowała. Z kolei on całkowicie nie wykazywał najmniejszego zaangażowania. Przede
wszystkim czuła się samotna. Wracała po pracy, a on albo spał albo gdzieś wybył
z kolegami. Brakowało jej tego zwykłego przytulenia i pocałunku w czoło. Czuła
się tak jakby za chwilę miała się rozlecieć i to psychicznie, a wiedziała, że
nie pozbiera się po czymś takim zbyt szybko. Liczyła, że po tym szaleństwie z
Mistrzostwami Świata w Polsce wszystko jakoś się ułoży, ale to chyba poszło w
zupełnie inną stronę. Tego dnia podczas rozmowy pierwszy raz wymsknęło jej się,
że myśli o rozstaniu. Jednak czy był sens zabijać wzajemny szacunek do siebie
jeśli wszelkie inne uczucia przegrywały z wiecznymi pretensjami? Chciała go
chociaż zachować w pamięci jako człowieka, którego szanowała. Że go kochała to,
w to nie wątpiła. Tak samo jak dziesięć lat temu reagowała jak wariatka gdy się
uśmiechnął. Jego głos wywoływał przyjemne uczucie ciepła na całym ciele, a
dotyk był magnetyczny. Nie mogła ukrywać, że oddalali się coraz bardziej od
siebie. Przed ludźmi grali, że wszystko w porządku, ale zawsze po takiej akcji
cicho płakała pod prysznicem. Szukała błędu, który popełniła i doprowadziła do
tak okropnej sytuacji. Jeśli tylko coś by to dało to chciała wziąć całą winę na
siebie. Jednak wiedziała, że czegokolwiek nie zrobi to i tak coś pójdzie nie
tak. Brakowało jej tego czasami spontanicznego okazywania uczuć. W ich związku
wszystko zaczęło być takie schematyczne. Dosłownie wszystko.
Zdecydowała się zrelaksować.
Wzięła potrzebne rzeczy i przemknęła jak wiatr do łazienki byle tylko z nim nie
musieć rozmawiać. Było to zbędne posunięcie, bo już rozmawiał z kimś przez
telefon i była pewna, że tym kim jest Kłos. Lubiła Karola. Znała go tak długo
jak Wronę i można powiedzieć, że często się widywali i spędzali ze sobą sporo
czasu, ale zaczęła mieć wrażenie, że rywalizuje z Karolem o Andrzeja, a w tym
wypadku przegrana groziła po prostu pośmiewiskiem. Zmyła dokładnie makijaż i
rozczesała włosy. Weszła do kabiny prysznicowej i puściła na swoje zmęczone
ciało ciepłą wodę, która natychmiast zaczęła przynosić ukojenie i spokój.
Zaczęła brać pod uwagę, że jej reakcja mogła być trochę przesadzona, że
przecież ma wiele sukienek w szafie i nie musiała się upierać przy tej.
Liczyła, że po prostu spędzą spokojny wieczór i może uda im się porozmawiać.
Jednak ja zawsze wszystko wyszło na odwrót. Odprężała powoli każdą komórkę
swojego ciała. Wmasowała dokładnie szampon w swoje brązowe włosy, a następnie
dokładnie spłukała. Zrobiła te wszystkie czynności tak jak powinna. Owinięta
puchowym ręcznikiem stanęła przed lustrem. Nie była w szoku, że zobaczyła
dziewczynę z sińcami pod oczami i spojrzeniem bez blasku. Oceniła swoje ciało i
doszła do wniosku, że chyba ostatnio trochę przytyła. Uda zdecydowanie miała
grubsze niż jeszcze kilka miesięcy temu. Reszta pozostawała bez zmian.
Średniego rozmiaru biust, szczupła talia i płaski brzuch, oraz odpowiednich
rozmiarów biodra. Zastanawiała się czy może przestała go w jakiś sposób
pociągać? W łóżku też brakowało iskier. Postanowiła, że weźmie się za siebie i
zrzuci ten tłuszcz z ud, który powstał nie wiadomo kiedy. Rozczesała mokre
włosy i podsuszyła je suszarką. Następnie wtarła w siebie balsamy i kremy.
Wszystko robiła mechanicznie i bez większego zaangażowani w myślenie przy tych
czynnościach. Wywiesiła również pragnie, które odświeżała po całodniowym staniu
w pralce.
- Inga, wszystko w porządku?
– Z tego transu wyrwał ją głos Andrzeja, który stał pod białymi drzwiami.
Pochowała wszystkie swoje rzeczy i wyszła z pomieszczenia. Zerknęła tylko na
niego i spokojnie poszła do sypialni, gdzie przebrała się w szorty i bluzkę.
Wolność, której tak pragnąłeś
Jest teraz Twoja
Obyś był szczęśliwy [1]
Na łóżku zaczęła przeglądać
dokumenty na jutrzejszy dzień, ale nie mogła się na niczym skupić. Sprawdziła
czy ma wszystkie najpotrzebniejsze do ewentualnego podpisania umowy z klientem
i położyła się. Leżała i wpatrywała się w ciemne ściany pomieszczenia.
Postanowiła więcej go o nic nie prosić. Dać mu tyle swobody ile będzie chciał. Może sam się opamięta, przeszło jej
przez myśl nim zasnęła sama w wielkim łóżku.
W miłości nigdy nie jest za późno na drugą szansę. [2]
__________________________
[1] Beautiful South - A Little Time
[2] Nicholas Sparks __________________________
Dobra zaczynam coś, co w mojej głowie rodziło się od dobrych kilku lat tylko cały czas czegoś temu brakowało. Nie wiem czego. Mam nadzieję, że nie zepsuję.
Specjalne podziękowania kieruję dla Marty ;) - ona wie za co :)
Tak, tak, tak! Bardzo, ale to bardzo cieszę się, że postanowiłaś nas uraczyć tym cudeńkiem już teraz, a ponieważ jestem wierną fanką Skry, a Ty już zapowiedziałaś, że Inga ma po swojej stronie Martę to mi nie pozostaje nic innego jak tylko, dla zachowania równowagi, być całym serduchem za Andrzejkiem! Oj tam zapomniał wywiesić prania - każdemu przecież to się może zdarzyć prawda? A szczególnie kiedy się jest Andrzejem Wroną! Toż to takie dziecko szczęścia, że on niedługo zapomni, jak się oddycha! A Inga założy jakąś inną kieckę i też pójdzie!
OdpowiedzUsuńBuźka! :*
O matko... Powiedz coś Uli... O matko...
UsuńZapomniał? To lecytynkę zamiast białka! To, że jest mężczyzną go nie tłumaczy! Są razem to powinni się dzielić obowiązkami, a nie...
Co on sobie myśli?
Jedyną zaletą całego zajścia z praniem jest inna czarna sukienka Ingi :D nie mogę doczekać się tego momentu. Niby błahostka, a jednak ciężko zapamiętać i ruszyć tyłek. Zrobiłby gorszą awanturę, gdyby chodziło o jego strój treningowy.
OdpowiedzUsuńJeśli związek się sypie, to dopuszczam winę obojga. Starać się też powinni we dwoje. Współczuję Indze, wypruwa sobie żyły bez rezultatu. Helo, Andrzej, pobudka! Jesteś dorosły i tworzysz związek! Ktoś może docenić Ingę bardziej i sprzątnie ją sprzed nosa!
Wiesz, że zawsze ci pomogę we Wronowie ;)
Pozdrawiam
Pewnie, że zrobiłby gorszą ;) :D
UsuńJasne, że winne są obie strony :) Przecież tak jest zawsze :D
Dziękuję :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNo proszę. Pojawia się u Ciebie kolejna twarz Andrzeja W ;)
Dziesięć lat minęło. Chyba w normalnych okolicznościach Inga i Andrzej powinni znać się jak nikt inny. A w tym związku to ona zna jego, a on ma na wszystko "wyjebane". Jeżeli się nie opamięta chłopina to Inga wyleci i już nie wróci, a potem będzie żałował. Ale może jest też tak, że wina leży po obu stronach? Oboje robią coś nie tak jak trzeba a potem nie układa im się?
Mam wielką chrapkę na dalsze rozdziały! :*
Będę zaglądała! :*
I zapraszam wszystkich jeszcze do mnie na
http://wykrakaneszczescie.blogspot.com/
http://nagranicyswiatowztoba.blogspot.com/
Buziaki! :***
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńMasz rację dziesięć lat to długo i raczej obstawiam drugą wersje, że razem są winni, ale łatwiej zgonić winę na drugą stronę.
Pozdrawiam :)
Świetne! Szczerze powiem że nie przepdam za opowiadaniami z Andrzejem. Ale ta historia mnie zaciekawiła. Bardzo podoba mi sie postać Ingi, że też wytrzymała z facetem 10 lat, bez niczego można tak powiedzieć :p. Obserwuje! Czekam na kolejne perypetie tej dwójki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Szczypiorek
Dziękuję! Ja sama ją podziwiam, bo im dalej wchodzę w ich relację to tym bardziej mam ochotę ją spakować :P
UsuńPozdrawiam :)