„Za każdym razem mówię coś,
czego żałuję.” [1]
30 listopad 2014 r.
Inga, ostatni raz rzuciła okiem na ścianę. Wszystko było
gotowe na oficjalne przeprosiny. Na ogromnej tablicy korkowej, którą przywiozła
kilka godzin temu z pracy umieściła wiele zdjęć, które dokumentowały wyczyny
Andrzeja. Nie tylko w klubie, ale również i w kadrze, chociaż tych ostatnich
było nie wiele, ale wierzyła, że wraz z upływem lat i tych zdjęć przybędzie i
będzie mogła je umieścić na tej tablicy. Zdobycie tych wszystkich fotografii
kosztowało ją sporo zachodu, bo żadna z przesyłek nie mogła trafić pod ich
bełchatowski adres, więc od kilku tygodni listonosz w Łodzi odwiedzał ją w
pracy. Jednak z dumą patrzyła na wykonane przez siebie dzieło. Chociaż siatkarz
nie wspominał nic o tym, to czuła się paskudnie, że tak wiele słów padło
podczas tamtej awantury. Nie zasługiwał na to. Wiedziała jak wiele pracy wkłada
w to by być cały czas lepszy i zamiast wsparcia dostał od niej po głowie.
Kiedy
na mnie patrzysz
Już
więcej nie krzyczysz
Jesteś
delikatnie załamany [1]
Gdy usłyszała dźwięk
otwieranych drzwi, pobiegła do przedpokoju i rzuciła się Wronie na szyję.
- Matko, Inga, co się dzieje?
Byłem tylko na treningu – próbował jej zachowanie obrócić w żart, ale
pochlebiała mu jej reakcja. Subtelny zapach jej perfum dotarł do jego nosa.
- Tęskniłam. Mam coś dla
ciebie – z jej oczu biło podekscytowanie, które Andrzejowi nie wydawało się
zdrowe.
- Mogę się, chociaż napić? –
Widząc, że dziewczyna kręci przecząco głową, westchnął. – Co w ciebie wstąpiło?
- Załóż – podała mu swój
czarny szal. – Zasłoń oczy – sprecyzowała.
- Inga…
- Zaufaj mi – zrobił to, o co
go prosiła i ujęła jego rękę.
- Dziewczyno! Ty cała drżysz.
Jesteś pewna, że nic ci nie jest?
- Zaufaj mi. Idziemy do
sypialni.
Prowadziła go powoli żeby nie
potknął się o żadną wystająca krawędź jakiegokolwiek mebla. Andrzej, nie
ukrywał, że miał wrażenie, iż jego kobieta coś wzięła, bo jej podekscytowanie
było aż zbyt widoczne. Zazwyczaj była spokojna i mało emocjonowała się
czymkolwiek, a już z pewnością nie siatkówką. Zawsze, gdy była na meczach to
patrzyła na całą grę z pokerową miną. Czasami miał wrażenie, że jest tam za
karę. Gdy poczuł, że chce ściągnąć mu szal z oczu wyręczył ją. W sypialni
panował półmrok. Początkowo nie zauważył nic specjalnego ani płatków róż, ani
świec, ani romantycznego nastroju. Dopiero po chwili zauważył na ścianie
tablice ze swoimi zdjęciami. Odebrało mu mowę. Przyglądał się temu uważnie.
Część tych zdjęć było w jego warszawskim domu, a części nigdy nie widział na
oczy. Myśl przewodnia tego całego projektu było jedna: jesteś zwycięzcą. Nie
bardzo rozumiał, o co chodzi, bo przecież to obejmowało cały jego okres
zawodowstwa: od juniora do obecnego stanu.
Poświęciłabym teraz wszystko
By zniszczyć te słowa skierowane do Ciebie
Za każdym razem mówię coś, czego żałuję
Płaczę, nie chcę Cię stracić
Ale jakoś wiem, że nigdy mnie nie zostawisz, tak! [1]
- Kilka tygodni temu
powiedziałam o parę słów za dużo. Wcale nie jesteś złym siatkarzem. Dlatego
chcę cię przeprosić. Nie powinnam była wtedy tego mówić, ale byłam zła na
siebie, że zawaliłam sprawę z twoją mamą i że rozpętała się o to kłótnia i
wyładowałam się na tobie. Dla mnie jesteś najlepszy. – Usłyszał jej cichy głos
za swoimi plecami. Czekała na jego reakcję. Zerkał, co chwilę na nią to na
ścianę. Zupełnie nie wiedział, co powiedzieć. W końcu zdecydował porwać się ją
w ramiona.
- Boże, Inga jak? Przecież
większości tych zdjęć nie mieli nawet moi rodzice. Jak to zrobiłaś?
- Mam swoje dojścia. Chcę
żebyś spojrzał na to zawsze, gdy zwątpisz w siebie.
- Jesteś… - nie mógł zebrać
myśli, więc po prostu ją pocałował.
- Jest jeszcze jedno wolne
miejsce, gdzie brakuje zdjęcia. – Podeszła do etażerki po swojej stronie łóżka
i wzięła kilkanaście fotografii. – Do ciebie należy, które zajmie centralne
miejsce na tej ścianie – podała mu z uśmiechem.
Zerknął na nie. Jedno łączyło
te zdjęcia. Na wszystkich byli razem. Sporo wspólnych zdjęć robionych podczas
wygranego meczu o Mistrzostwo Polski, euforia po wygranym Mistrzostwie Świata
oraz kilka zwykłych, które zrobił narzeczony Olgi. Na każdym była obok. Czasem
bliżej, a czasem po prostu dalej. Z jej oczu zawsze biła miłość i czuł ją, gdy
przeglądał fotografie. Jednak jedno przykuło jego uwagę. Zrobione podczas
przerwy między sezonami. W ogrodzie na tyłach jego domu, gdzie patrzyli sobie w
oczy i nie widzieli nikogo poza sobą. Ona ubrana w miętową zwiewną sukienkę, a
on zwykły podkoszulek, spodenki. Jednak, chociaż było ono zrobione z ukrycia to
miał wrażenie, że ktoś ich tak ustawił. Idealnie dopasowanych do siebie. Drobna
dłoń Ingi na jego policzku, a on palcem dotykający jej wargi. I to spojrzenie
pełne miłości, namiętności i zaufania.
I na koniec chcę podziękować Ci za zdjęcie [...]
Przypomniało mi, że jesteś czymś najlepszym, co spotkało mnie w życiu. [2]
- To – podał jej wybraną
fotografie. Uśmiechnęła się. Sama by je tam umieściła, ale chciała dać mu prawo
wyboru. Przytwierdziła zdjęcie i poczuła na swoich biodrach jego ciepłe ręce. –
Ty jesteś moim największym sukcesem.
- Musisz wiedzieć, że zawsze
będziesz dla mnie numerem jeden. Cokolwiek postanowisz, gdziekolwiek będziesz
chciał grać ja zawsze będę cię wspierać, nawet, jeśli będą nas dzieliły tysiące
kilometrów. Andrzej! Nie płacz! Mężczyźni nie płaczą – zaśmiała się, gdy
zobaczyła, że oczy mu się zaszkliły. Pocałowała go krótko.
- Powiedziałem ci tyle
paskudnych słów, a ty zawsze jesteś obok. Jestem szczęściarzem, że mimo
wszystko jesteś obok mnie.
- Bo po prostu cię kocham.
- Ja ciebie też.
Przytuliła się mocno do niego
i poczuła bicie jego serca. Najwspanialszy dźwięki, jaki kiedykolwiek słyszała.
Powoli, równomiernie i spokojnie. Jego ciepło ją rozgrzewało. Czuła jak po jej
ciele rozchodzi się spokój. Nie mogła porównać tego do niczego innego na
świecie. Wiedziała, że chociażby go zostawiła to i tak po tygodniu wróciłaby i
błagała o jeszcze jedną szansę. Miłości nie można skreślić tak łatwo. A oni
tyle przeszli. Przecież w Częstochowie głównie siedział za bandami, nie grał
tylko trenował. Dopiero w Bydgoszczy rozwinął skrzydła, ale potem miała dwie
kontuzje i to jedna po drugiej. Operacje, rehabilitacje. Widziała zrezygnowanie
w jego oczach, widziała łzy w szpitalu, widziała go w największym dołku jego
kariery. I przecież wtedy była blisko niego i nie pozwoliła mu nad sobą się
użalać tylko motywowała do leczenia i powrotu na boisku. Wrócił i był
silniejszy i z pewnością zdawał sobie z tego sprawę.
I znów mi wybaczysz
Jesteś moim jedynym prawdziwym przyjacielem
I nigdy nie chciałam Cię zranić [1]
- Zjedz coś, a ja wezmę
prysznic – powiedziała dziewczyna. – Zrobiłam twoje ulubione ciasto – dodała z
uśmiechem.
- Trafił mi się anioł.
Inga zniknęła za białymi
drzwiami łazienki. Cieszyła się, bo w końcu zaczęli wychodzić na prostą. Było
coraz mniej awantur i spięć. Starali się i doceniała każdy taki dzień jeszcze
bardziej niż dwa lata temu. Kiedyś nie przejmowała się tym, że kłócili się, co
chwila przez telefon. Dzieliły ich kilometry i łatwiej było ochłonąć, niż gdy
mieszkało się pod wspólnym dachem. Dopiero minione dwadzieścia cztery miesiące
przekonały ją, że prawdziwy związek polega na czymś więcej niż wzajemnej
miłości, że trzeba go budować każdego dnia od nowa. Kłótnie i nieporozumienia
są jego nieodłączną częścią, bo ludzie są tak bardzo różni, ale najważniejsze
to wierzyć w słuszność bycia ze sobą.
Dziewczyna wróciła z łazienki
w krótkim szlafroczku. Andrzej był w sypialni i siedział na łóżku. Brodę oparł
o ręce i wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie. Przytuliła się do jego pleców.
- Jesteś wspaniała i jedyna –
wyszeptał i pogładził jej delikatne dłonie.
- Dzięki tobie – przytuliła
swój policzek do jego.
Pocałował ją. Najpierw
delikatnie, a po chwili namiętnie i zachłannie. Odwrócił się w jej stronę i
rozwiązał tasiemkę od jej szlafroczka. Zsunął go z ramion. Ujrzał idealne ciało
ukochanej. Delikatnie całował każdy fragment jej nagich ramion, rękami gładził
kształtne piersi i brzuch. Ona zdjęła z niego koszulę i odwzajemniała każdą
pieszczotę. Zatraceni w sobie upijali się każdą najmniejszą chwilę tej nocy…
_________________________
[1]
Evanescence - Forgive Me
[2]
Nicolas Sparks
_________________________
Wybaczcie, że jest to jeden z tych krótszych rozdziałów, ale każde coś więcej zepsułoby jego atmosferę.
Lubię maj, chociaż moje zatoki nie bardzo :(. Przeziębić sobie zatoki raz to znaczy cierpieć całe życie przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru.
Całusy :*
Okej, nadrobiłam! :D I chciałabym tu przywalić Ci jakiegoś długiego komentarza, ale nie wiem, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńA więc:
Ogólnie i zachowanie Andrzeja i zachowanie Ingi nie bardzo mi się podczas tych kłótni podobało. Wiadomo, że właśnie w takich sytuacjach wyciąga się wszelkie brudy, ale jeśli ta dwójka się kocha, to powinni sobie to wszystko wybaczyć i już do tego nie wracać, jak np ta sytuacja z mamą Andrzeja. W ich konflikcie jestem bardziej po stronie Ingi, bo ogólnie i prywatnie za Wroną nie przepadam.Poza tym to, że jest siatkarzem nie upoważnia go do marginalizowania innych zawodów.
Miło, że zrozumieli, że tak naprawdę im na sobie zależy i te dziesięć lat jednak nie jest stracone. Miło, że Endrju się stara i Inga też i bardzo im kibicuję i mam nadzieję, że Andrzejek się weźmie w garść, zabierze Karolka do jubilera i razem wybiorą dla Ingi piękny pierścionek zaręczynowy, który będzie mógł jej wręczyć z pięknym i wzruszającym "Inga, kocham Cię, chcę z Tobą spędzić resztę życia, czy zostaniesz moją żoną?" Tak, to by było piękne *-*
Ale co ja tu bredzę xD Co do powyższego odcinka, to Inga miała fajny pomysł z tą tablicą korkową i tymi zdjęciami. Takie proste, a jednak wielkie!
Podsumowując - mam nadzieję, że już nie będą się tak często kłócić.
Czekam na kolejny
Pozdrawiam! :*
Rozmarzyłam się *_* Bosz.... kocham po prostu! Genialne! Już wspominałam, że uwielbiam tych dwoje, kiedy się nie kłócą, ale opowiadanie jest tak fantastyczne, że nie sposób nie kochać go w całości :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo bym chciała, żeby oboje byli już ze sobą szczęśliwi! :*
Ale czekam z niecierpliwością co wymyślisz dalej :)
Zapraszam do siebie:
http://wykrakaneszczescie.blogspot.com/
http://twojaimojadlon.blogspot.com/
Trzymaj się tam i nie choruj :*
Buziaki :***
AAAAA to cudowne. Naprawdę pięknę <3. Bardzo spodobał mi się gest Igny. Teraz jest pomiędzy nimi tak pięknie. Naprawdę mam nadzieję że to się nie zepsuje :(. Marzę o tym aby byli szczęśliwi tak przez cały czas
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne
Szczypiorek :*
Przy okoazji zapraszam do siebie: http://gdyby-bylo-cos-nie-tak.blogspot.com/
O jejku! <3
OdpowiedzUsuńNie sposób było się nie uśmiechnąć czytać ten rozdział, wiesz? Inga miała świetny pomysł z niespodzianką dla Wrony! Andrzej właśnie takiego prezentu potrzebował – prezentu, który jednocześnie ukazując mu ile już osiągał stanowi dla niego motywacje do dalszego rozwoju i samodoskonalenia, strzał w dziesiątkę! W ogóle wiedziałam, że Andrzejek wybierze takie zdjęcie, na którym będą oboje i na którym będzie widać ich uczucie! W ogóle! Wiesz, że doskonale widziałam zdjęcie, które wybrał Andrzejek – ich spojrzenie, łączącą ich miłość, całą scenografię, a to było możliwe tylko i wyłącznie dzięki Tobie – temu jak pięknie obrałaś to w słowa i nam to nakreśliłaś! Cudownie! I czyżby oni nie mogli tak już cały czas – żeby było pomiędzy nimi dobrze i różowo? Proszę, proszę, proszę!
Buźka :*
Jaki uroczy, wzruszony Andrzej :) Aż biedak zaniemówił z wrażenia, a obie wiemy, że to trudne xD
OdpowiedzUsuńW takich momentach widać, że im zależy. Zwłaszcza teraz Inga ogromnie się postarała. Dokładnie ta tablica pokazuje, co o nim naprawdę myśli i co do niego czuje :) Kiedy czytałam, to miałam takie wielkie ciepełko w sercu.
Ciasto poczeka ;)
Pozdrawiam