„Tylko jedna chwila jeszcze łączy nas.” [2]
1
luty 2015 r.
Całą czwórką chodzili po ogromnej hali w
Łodzi, gdzie organizowane były targi ślubne. Inga, zupełnie nie wiedziała, po
co jej siostra chciała na nie przyjechać skoro swoją suknię ślubną wybrała
kilka miesięcy temu. Jednak nie odmówiła jej, gdy poprosiła ją o nocleg i
towarzyszenie podczas tego wypadu. Początkowo miały jechać tylko we dwie, ale
potem okazało się, że przyjechała z Olafem, a swoją chęć uczestnictwa w
wyprawie zgłosił również Wrona. Nie protestowała, chociaż kompletnie nie wiedziała,
po co chce jechać. Nie szykowali się ani do zaręczyn, ani tym bardziej do
ślubu. Ostatecznie w niedzielę wszyscy wsiedli do samochodu Andrzeja. Inga,
cieszyła się na te kilka chwil z siostrą. Kochały się, bo zawsze były blisko
siebie, a teraz dzieliły je kilometry. Młodsza sióstr chciała pogadać ze swoją
najlepszą przyjaciółką o swoich problemach w związku, tak by tego wszystkiego
nie usłyszał środkowy. Jednak mężczyzna przez cały dzień nie puszczał ręki
ukochanej nawet na chwilę. Cierpliwie znosił zatrzymywanie się przy każdym
stanowisku i długie dyskusje dotyczące koloru sukienki czy też kwiatów w
wiązance. Uśmiechał się za każdym razem,
gdy na niego spojrzała, a ona zawsze wtedy czuła, że świat przestaje istnieć.
Nie wiedziała czy właśnie tak definiuje się miłość, jako uczucie, które
przenika nas do samej krwi i szczęście drugiej osoby jest dla nas najważniejsze
na świecie, że wystarczy tylko jedno spojrzenie tych ukochanych tęczówek by
odgonić każdą złą myśl. Czasami nie potrzebowała słów by czuć się szczęśliwą,
wystarczyła sama jego obecność i to, że gładził ją po ramieniu, gdy przeglądał
i analizował jakieś rzeczy na spotkania. To jego dobro i szczęście było dla
niej najważniejsze. Tylko dla niego przeprowadziła się do Bełchatowa, by być
blisko niego i nie tęsknić tak jak to miało miejsce wcześniej. Potrzebowała go
jak powietrza, jak czegoś, bez czego nie da się żyć. Chciała wierzyć, że
wszystkie złe chwile mają za sobą, że przestaną rzucać w siebie okropnymi
słowami przy każdej okazji, jaka wpadnie w ich życie, ale wiedziała, że tak nie
będzie. Czuła, że zbyt wiele słów nie zostało wypowiedzianych i że jeszcze
długa droga przed nimi, ale gdy tylko widziała jak on w nich wierzy, jak nie
wątpi tak jak ona kilka razy w ciągu minionych miesięcy to wstępowała w nią
nowa siła i gotowa była walczyć o nich dalej, o prawo do ich szczęścia.
Ale
na ziemi miłość jest inna. Kochasz w bliskiej osobie jej wady, zalety,
uśmiechy, gesty oraz sposób, w jaki mówi, to, jak śpi... Kochasz mimo
przeciwności, nie oczekując niczego w zamian, poświęcasz się, by dać komuś
szczęście, bo ono jest również twoim. [1]
Środkowy
uparł się żeby towarzyszyć w tej całej wyprawie, chociaż chciał wykorzystać
wolną niedzielę na wypoczynek. Zamierzał poważnie porozmawiać z siostrą Ingi i
liczył, że uda mu się ją na chwilę odciągnąć od brunetki. Początkowo sądził, że
nie będzie bawił się dobrze, ale wystarczył mu uśmiech ukochanej i już był
gotowy zrobić wszystko byle tylko nie schodził z jej twarzy. Mieli gorsze
chwile i tego się nie wypierał, ale kochał ją. Tego nie mógł się wyprzeć pod
żadnym pozorem. Miał świadomość, że ona czasami wątpiła w sens tego całego
związku, ale on nigdy tego nie zrobił. Była jego i tylko jego. Nie zniósłby
myśli, że znajdzie szczęście u innego mężczyzny. Znał ją. Może i czasami mówiła
o kilka słów za dużo, ale gdyby miała go zostawić zrobiłaby to już dawno. Nie
czekałaby do momentu wspólnego zamieszkania. Gdzieś w niej cały czas była
nadzieja, że przetrwają burzę i uspokoją swoje życie na tyle by pomyśleć
poważniej o przyszłości.
Przyznaj,
że kochasz mnie trochę na przekór
Lubisz
tak jakby mniej a to mimo wszystko
nie
jest dla nas ważne jak iluzji świat [2]
A
może właśnie te przeszkody miały im uświadomić, że są sobie pisani, że już
dawno powinni poważniej pomyśleć o swoim życiu. Zrobić wszystko by pojawiły się
dzieci, wspólny dom, wspólne troski. Powinna z nim omawiać każdy swój
najdrobniejszy problem, a obchodziła się z nim jak z dzieckiem. Pomagała jemu,
ale sobie nie pozwalała. Jednak to w niej kochał, że wzięła na swoje barki rolę
opiekunki ich ogniska domowego, ich wspólnego życia, że mimo wszystkich słów,
które czasami mówił pod adresem jej pracy dalej z nim trwała. Uważał się za
szczęściarza, bo czego mógł chcieć więcej? Akceptowała jego pracę i chociaż
czasami widział, że chciałaby zajmować więcej jego uwagi to ze spokojem
przyjmowała jego decyzję. Czuł, że musi się coś między nimi zmienić. Wiedział
jedno, że muszą zmienić to wspólnie. Czasami zachowywała się zaborczo. Zwłaszcza,
gdy po meczu podchodziły do niego dziewczyny, które ona uważała za ładniejsze
od siebie. Słysząc taki argument miał ochotę zacząć się śmiać. Dla niego było
najpiękniejsza i nie wiedział jakby miał ją do tego przekonać by mu uwierzyła.
Nie chciał by porównywała się do tych wszystkich nastolatek. Była jedyna i
niepowtarzalna. Schlebiało mu jednak, gdy w mieszkaniu po takim zajściu wtulała
się w niego z całą siłą i powtarzała jak bardzo go kocha. Czasami sam
prowokował takie sytuacje, ale nigdy przez myśl nie przeszło mu by ją zdradzić.
Zawsze był jej wierny, a pokus było wiele. Zawsze pamiętał o tym, że czeka na
niego wiernie w Warszawie lub tak jak teraz w Bełchatowie.
Przyznaj,
że kochasz mnie trochę za bardzo
Często
masz smutne dni i patrzysz przez okno
w
którymś tam momencie sam już nie wiem jak
Tylko
jedna chwila jeszcze łączy nas [2]
Dlatego
chciał porozmawiać z Olgą, żeby zrozumiała motywacje jego działań i pomogła mu.
Musiał to zrobić, to był ten czas, gdy zaczynał więcej rozumieć, że jego życie
nie może wyglądać tak dalej. Zmiany należało wprowadzić i to najszybciej jak
tylko się dało, a miał nadzieję, że w Oldze znajdzie swojego sprzymierzeńca.
Musiał w niej znaleźć, bo bez niej nie poradziłby sobie z tym wszystkim sam.
Stojąc
z Ingą przed jakimś stoiskiem mocno obejmował ją w tali. Pachniała swoimi
subtelnymi perfumami, które uwielbiała. Środkowy rozejrzał się uważnie i
dopiero po chwili zauważył, że stoją przy stoisku ze ślubnymi podwiązkami.
Uśmiechnął się, bo widział, że Inga na nic nie zwraca uwagi, jakby fakt, że są
otoczeni całym naręczem ślubnych rzeczy nic dla niej nie znaczył. Uśmiechnął
się, bo była słodka, gdy próbowała ukryć przed nim swoje pragnienia. Już dawno zrozumiał,
o czym ona marzy, ale nie chce mu powiedzieć. Pocałował ją w czubek głowy, a
ona spojrzała na niego zdziwiona. Ruchem głowy wskazał na podwiązki, a ona
uniosła pytająco prawą brew.
-
Ładna, prawda? – Spytał i pokazał Indze białą podwiązkę z niebieskimi
dodatkami. – Będzie idealnie nadawała się na ślub, jako coś starego.
-
W takim układzie daj to innej. Nie zamierzam brać ślubu, jako pomarszczona
starsza pani – zaśmiała się.
-
Oj, no wiesz? – Próbował ukryć swoje rozczarowanie jej odpowiedzią. Przyciągnął
ją do siebie jeszcze bliżej. – U was kobiet ciuchy w szafie bardzo szybko się
starzeją. I czy rok lub dwa to zdecydowanie za stara podwiązka?
-
Zdecydowanie – odparła z oburzeniem, które miało ukryć jej zaskoczenie jego
słowami. Nigdy wcześniej nie rozmawiali w kontekście dat ślubu. Owszem gdzieś
ten temat się przewijał, ale głównie w żartach i zawsze powtarzali, że
najważniejsze, że będą razem.
-
Kochanie, na szybciej nie znajdziemy sali.
-
Nie przypominam sobie bym powiedziała, ci tak na to jedno jedyne pytanie. –
Przez chwilę w jego oczach czaiło się zwątpienie. Przecież rozmawiali o
wspólnej przyszłości, jakby to była sprawa oczywista. Tymczasem jego urocza
partnerka sprowadziła go na ziemię mocno i brutalnie. Nawet nie zdawał sobie
sprawy, że tak mocno w niej to siedzi.
-
Nie musiałaś. Jeszcze nie kupiłem pierścionka – wybrnął po chwili i pokazał
ekspedientce, że chce zapłacić za wybraną podwiązkę. Inga, kolejny raz posłała
mu zdziwione spojrzenie. Nie poznawała go. Jaki pierścionek? Jaki ślub?
-
Więc, o czym rozmawiamy, kochanie?
-
O słodkiej obietnicy – pochylił się i mruknął do jej ucha, a ona zaczerwieniła
się. A białą podwiązkę w reklamówce wręczył Indze. – A coś mi mówi, że to może
się przydać. – Musnął wargami jej zarumieniony policzek.
-
Co ja w tobie widzę, że jeszcze jestem z tobą? – Zaśmiała się.
-
To, co każdego ranka moje diabelnie przystojne oblicze w lustrze. Ono też mnie
jeszcze nie opuściło – uśmiechnął się szeroko i przytulił ją do siebie. Nie
potrzebowała więcej niż on obok. Jej prywatne, dwumetrowe szczęście w jego
postaci. Czekali na Olgę i Olafa,
którzy dobierali krawat do garnituru pana młodego. W pewnym momencie Inga
zdecydowała, że wykorzysta chwilową przerwę i skorzysta z toalety.
-
Za chwilę wracam. Pójdę do łazienki – poinformowała środkowego.
-
Jasne – uśmiechnął się do niej i w duchu podziękował losowi. To była jego
szansa. Pokazał Oldze żeby do niego podeszła. Zaskoczona dziewczyna pojawiła
się przy nim, a on szybko zaczął jej mówić, co planuje zrobić. Patrzyła na
Andrzeja zaskoczona. Nie tego się po nim spodziewała. Z całą pewnością nie
tego. To nie mogła być prawda. Wiedziała, że jeśli zrobi to, co planuje to albo
uczyni z jej siostry najszczęśliwszą kobietę pod słońcem albo złamie jej serce,
gdy sprawy potoczą się źle.
-
Zgoda – kiwnęła głową. Zdecydowała się mu pomóc. Jednak dalej nie wierzyła, że
on planuje coś takiego zrobić. Nie wierzyła w to. Czekała, aż nagle zacznie się
śmiać i powie, że żartował. Jednak on cały czas wpatrywał się to w nią, to w
stronę gdzie zniknęła Inga, a gdy ją zobaczył, natychmiast się uśmiechnął jakby
zobaczył promień słońca w pochmurny dzień.
Jeśli
się uśmiechniesz, mogę oddychać; jeśli się roześmiejesz, mam dość pokarmu, aby
przetrwać następne kilka dni. [3]
____________________
[1]
Lidia Helena Zelman
[2]
Loka – „Na przekór”
[3] Jonathan Carroll
____________________
A bomba tyka tik-tak, tik-tak, tik-tak. Nie no widzicie, że on się stara prawda? Ja to widzę.
Całusy dla Was :*
No proszę nie spodziewałam się że Wroniasty tak szybko dorośnie. Może to dziwnie zabrzmi, ale ten kryzys w związku dziwnie im zrobił, pokazał, że ich miłość jest silna. Andrzej dorósł do małżeństwa tylko trochę mnie niepokoi ten jego pomysł, skoro przeraził Olgę. Co on takiego wymyśli, że jeśli się nie powiedzie może złamać jej serce? Mam nadzieję, że wszystko się uda. :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Same zobaczycie co mógł takiego zrobić. To się rozwinie w najbliższych kilku rozdziałach.
UsuńCałusy :*
Ja też widzę, że się stara. Naprawdę, aż się uśmiechnęłam, jak to czytałam. Ale znając Ciebie, to ja wiem, że długo tak nie pobędzie...
OdpowiedzUsuńJednakże rozdział jest po prostu kochany, jeden z moich ulubionych :)
Tak ;]. W końcu czas na małe burze. Hue hue hue xD
UsuńMuszę się przyznać bez bicia - tak widzę to! I niezmiernie mnie to cieszy! :) Jestem ciekawa co takiego czadowego wymyślił Wrona :) Już nie mogę się doczekać nexta! :)
OdpowiedzUsuńOoooo! No nie wierzę Andrzejku to naprawdę się dzieje - Ty dorastasz! Myśli o zaręczynach, ślubie i tak dalej to dobra oznaka - jest dla niego nadzieja! Olga niech teraz mu nasiądzie i wbija do jego roztrzepanej główki, że po tylu latach związku ślub jest dla Ingi naprawdę ważny i istotny. Ale nie podoba mi się to co napisałaś pod odcinkiem! Jaka bomba?! Normalnie naprawdę nie wytrzymasz jak ich nie pokłócisz na amen, co? :D
OdpowiedzUsuńBuźka :*
Andrzej się stara wow wow wow
OdpowiedzUsuńTo takie uroczo szokujące ;-) ładne podchody robił. Sytuacja z podwiązką wygrywa :-D Andrzej jednak potrafi żartować równie dobrze jak ja. Przypadek? Nie sądzę ^^
Dziewczyna mu tam prawie na zawał zeszła. Chyba zasiał u niej trochę niepewności. Zaczął zachowywać się nieobliczalnie. Dobrze że poszukał pomocy, bo samodzielnie to nie wiem co by wyrzeźbił :-P
Ale wierzę w niego i nawet mnie zaskoczył że to już!
Pozdrawiam z miejscówki we Wronowie!
No to ja czekam aż buchnie romantyzmem. Kwiatki czekoladki, pierscionek, cos do picia itd. Albo co tam Wrona wymyśli. Byle się wreszcie chłopina ruszył do przodu :)
OdpowiedzUsuńnadrabiam i zapraszam do mnie :**