„Zostanę tu, gdzie Ty, bo chcę dla Ciebie
żyć.” [1]
10
kwiecień 2015 r.
- Ja…. Nie jadę. Nie skorzystam z tej oferty
– powiedziała na wdechu, a z serca spadł jej wielki kamień, który zalegał od
dobrych tygodni.
- Jak to? Przecież to wielka
okazja dla pani. – Dyrektor nie krył swojego zdziwienia. Przecież ¾ jego
pracowników było gotowych pociąć się za taką okazję, a on odrzucił tych
najbardziej doświadczonych na rzecz tej młodej i pełnej talentu dziewczyny.
- To wielka okazja, ale
przede wszystkim najważniejszy jest dla mnie mój narzeczony. Na dodatek to nie
jest mój projekt. Wprowadziłam kilka poprawek i to wszystko.
- Niech pani się zastanowi
czy dla miłości warto wszystko postawić na jedną kartę? – Próbował ją jeszcze
przekonać, ale w jej zdecydowanym spojrzeniu ujrzał odpowiedź.
- Warto. Jestem tego pewna.
Inaczej nie byłabym z jednym partnerem prawie jedenaście lat.
- Pani narzeczony jest
siatkarzem, prawda? – Spojrzała na niego zaskoczona. Nigdy nie kryła z kim się
spotyka i media czasami coś o niej wspomniały, ale nie sądziła, żeby prezes
przykładał do tego uwagę. – Zrobiłby dla pani to samo?
- Tak, a nawet jeśli nie to
ja pojechałabym za nim na koniec świata. Wrócę do swoich obowiązków –
zakończyła spotkanie i wróciła do swojego gabinetu, gdzie zaczęła kończyć
projekt domu dla młodego małżeństwa. Informacja o jej decyzji obiegła firmę
szybko, a przez to stała się obiektem obserwacji. Pomyślała tylko o tym by
przetrwać do osiemnastej i spokojnie wrócić do Bełchatowa.
Czas w pracy gdy nie
rozpraszała się niepotrzebnymi myślami mijał bardzo szybko. Do siatkarza nie
dzwoniła. Chciała mu dać czas na przemyślenia. Miała nadzieję, że jednak się
pogodzą, w końcu nie pojedzie. Chyba od początku wiedziała jaką decyzję
podejmie. Musiała tylko sobie to uświadomić. Chociaż wyjazd kusił i to bardzo,
to jednak Andrzej i ich związek był dla niej na pierwszym miejscu. Może i ta
kłótnia musiała to jej uświadomić, ale miała nadzieję, że Wrona nie przekreślił
ich od razu. Nienawidziła, gdy wszystko spoczywało w jego rękach, czuła się
wtedy tak bardzo słaba.
Punktualnie o osiemnastej
wsiadła do samochodu i skierowała się do Bełchatowa. Oddychała głęboko, bo
wiedziała, że najważniejsze starcie tego dnia ma przed sobą. Czasami trasa
między mieszkaniem a pracą była błogosławieństwem. W tej sytuacji tak właśnie
uważała. Mogła ułożyć sobie słowa w głowie i wyobrażać różne scenariusze. Nie
chciała żeby to się zakończyło tak. Nie mogło. Nie po tylu latach. Nie miała
już łez żeby płakać, wypłakała wszystkie w nocy. Teraz chciała być silna, by
móc zderzyć się ze złym nastrojem siatkarza. Zaparkowała samochód pod blokiem i
skierowała się do mieszkania. Nie zwalniała kroku, była pewna siebie. W środku
panowała niczym nie zmącona cisza. Zdjęła buty i zaczęła szukać narzeczonego.
Gdy nie było go w salonie skierowała się do sypialni. Andrzej słyszał jak Inga
wraca do domu i jak odkłada na stół klucze i telefon, a buty odstawia do szafy.
- Jesteś. To dobrze, bo mam
dla ciebie informację – oparła się o framugę drzwi.
- Podrzucić cie na lotnisko?
– Spytał bezbarwnym tonem, nie podnosząc na nią wzroku i dalej coś przeglądał
na laptopie.
- Zabolało – powiedziała
cicho. Poczuła ukłucie w sercu, bo tak zaczynał się właśnie jej czarny
scenariusz.
- Myślałem, że od razu cię
przenoszą.
- Nie jadę do Stanów –
skomentowała krótko i założyła ręce na piersi.
- A gdzie? Zmienili na Kanadę
albo Australię?
- Zostaję w Polsce.
- Jak to? – W końcu uniósł
głowę znad komputera i wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Nie
wierzył w to. Nie sądził, że dla niego zrezygnuje z życiowej szansy.
Spoglądam
w oczy Twe
I
widzę tylko lęk
Za
dużo pytań dzisiaj jest
O
nowy dzień [1]
-
Owszem to była oferta marzeń, ale jesteś w moim życiu ważniejszy niż kariera. –
Momentalnie zerwał się z łóżka i odłożył komputer na parapet. Nie wiedział co
ze sobą począć. Uderzyła w niego fala emocji. Nie jedzie. Tylko ta myśl żyła w jego głowie. Tylko to się liczyło.
Nie musieli rozstawać się ani na stałe ani na dobre kilka miesięcy.
Zostanę
tu, gdzie Ty
Bo
chcę dla Ciebie żyć
Nieważne,
co powiedzą mi
Już
nie chcę dalej iść [1]
-
Zostajesz – wyszeptał.
-
Zostaję – potwierdziła i skinęła twierdząco głową.
-
Po tym wszystkim, co ci powiedziałem…
-
Nie będę kłamać, że wcale to mnie nie bolało – przyznała szczerze.
-
Przepraszam. Po tym jak się odzyskaliśmy, jak nasza miłość na nowo odżyła, nie
chciałem się nagle rozstać. – Zrobił kilka kroków w jej stronę, ale
powstrzymała go wyciągając ręce przed siebie. Chciała najpierw wyjaśnić kilka
spraw, a dopiero rzucić się w jego bezpieczne ramiona.
-
Wiem, że nasze prace się różnią. Wiem, że często bywasz poza moim światem.
Jednak to ja za zbyt późno ci powiedziałam, ale widząc cię skupionego na tych
wszystkich ważnych meczach nie chciałam, dorzucać swoich problemów.
-
Teraz i ja to wiem. Cieszę się, że nie będę musiał zapamiętywać twojego
wyglądu, głosu, zapachu żeby wystarczyło mi na długie miesiące bez ciebie –
zamknął jej dłonie w swoich. Poczuła ciepło i bezpieczeństwo. Fala miłości
przeszła przez nią całą.
Dziś
cały jej świat zamykał się w tej silnej ręce, która trzymała jej dłoń, w tej
twarzy muskającej jej twarz, w pieszczocie oddechu na policzku. [2]
-
Możliwe, że stracę pracę…
-
Mogłaś mi to wszystko powiedzieć. Inaczej bym się zachował – mruknął, zbity z
tropu. – W głębi serca nie chciałem cię pozbawić zajęcia, Inga. Twój wyjazd
byłby męczarnią, a tego bym nie zniósł na pewno. – Nie rozumiał jej. Nie
chodziło jej o to, że z powodu odmowy straci pracę, ale dlatego, że on zmieni
klub. Przecież dalej negocjował warunki umowy ze Skrą.
-
Andrzej, nie rozumiesz. Chodzi mi o to, że nie będziesz do końca życia grał w
Bełchatowie. W końcu nadejdzie moment wyprowadzki, a ja pójdę za tobą, bo nie
widzę tego inaczej, ale mogę nie znaleźć w nowym miejscu szybko pracy, a wiesz,
że nie lubię być uzależniona od kogokolwiek finansowo.
-
Pomogę ci. Nigdzie się nie przeniosę, jeśli ty nie będziesz miała tam zajęcia.
Rozumiesz? – Wzmocnił uścisk dłoni. – Tyle dla mnie robisz, a teraz…
-
Zrobiłam to dla nas, a głównie dlatego, że nie wytrzymałabym bez ciebie tak
długo. Chyba od początku wiedziałam, że nie pojadę.
-
Ja bez ciebie też nie – spojrzał głęboko w jej oczy. – Nie musisz się tłumaczyć
z tego, że rozważałaś propozycję. To ja powinienem się czołgać po ziemi, żebyś
mnie nie porzucała.
-
Nie musisz. Ostatnio zaniedbałam mieszkanie, więc czas się wziąć za sprzątanie.
-
Komuś się żart wyostrzył. – Uśmiechnął się siatkarz i przyciągnął w końcu Ingę
do siebie. Nie opierała się. Przylgnęła do niego całym ciałem.
I
niech ten sen słodko trwa
Ty
masz mnie, a Ciebie ja
Niech
się wali cały świat
Nie
odnajdą nigdy Nas [1]
-
Na odległość łatwiej jest ci się oprzeć.
-
Zawsze powtarzam, że zyskuję przy bliższym poznaniu – zbliżył swoją twarz do
jej.
-
Tak? Ile raz to ci się potwierdziło?
-
Z tobą? Całkiem sporo – podrażnił jej policzek swoim lekkim zarostem.
-
Drapiesz mnie – mruknęła.
-
Przecież to lubisz – zniżył głos, dalej się z nią drocząc.
-
A ty to bezczelnie wykorzystujesz – uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
-
Dziękuję, że będę mógł to robić dalej – musnął ustami okolice jej ucha.
-
To mają być przeprosiny? – Przyjrzała mu się uważnie.
-
Inga... - zaczął niepewnie, odsuwając się trochę, by złapać jej spojrzenie. -
Jesteś moim aniołem. Jak mógłbym żyć bez ciebie?
- Mógłbyś. Jestem pewna, że
po dwóch tygodniach już ktoś by tu był.
- Nikt mi ciebie nie zastąpi
- powiedział poważnym tonem, po czym przycisnął zaskoczoną brunetkę do framugi
drzwi. Czuła chłód drewna na swoich plecach, które osłonięte były tylko
delikatnym materiałem jej bluzki.
- Nie przesadzaj -
powiedziała z uśmiechem.
W odpowiedzi zaczął ją
całować łapczywie, obejmując rękami jej twarz. Czuła, jak zaczyna jej brakować
powietrza, kompletnie oszołomiona nagłym pocałunkiem. Nie protestowała jednak.
Pozwalała by obsypywał całą jej twarz zachłannymi pocałunkami, które budziły w
niej pożądanie. Marzyła by zakończyć tę sprawę gorącym i pełnym iskier seksem. Oderwali
się od siebie, oddychając głośno.
- Zachowujesz się jakbym
miała wyjechać, a nie jakbym właśnie
przed chwilą powiedziała ci, że zostaje - przyjrzała mu się uważnie.
Chciałam,
żeby mnie pocałował - chciałam, by mógł poczuć zapach pożądania, który buchał z
mojej skóry tak jak ja wdychałam oszałamiający zapach jego pragnienia. [3]
- Nie marudź - mruknął, po
czym wziął ją na ręce. - Już nigdzie cię nie wypuszczę.
- Ale ja się nigdzie nie
wybieram.
- A właśnie, że się wybierasz
- obrócił się na pięcie.
- Puść mnie - zaśmiała się.
- Wybierasz się - pocałował
zagłębienie w jej szyi. - Ze mną - tym razem trafiło na obojczyk. - Do łóżka.
- W sumie masz rację, jestem
zmęczona.
- Doprawdy? - wymruczał do
jej ucha, ułożył ją na kołdrze i zaczął rozpinać złote guziki bluzki. Nie
protestowała. Czuła jego chłodne palce na swojej klatce piersiowej. Z jej ust
wydobyło się ciche westchnienie.
- Przyznaje się, że kłamałam.
- Z tym, że zostajesz, czy że
jesteś zmęczona? - przygryzł płatek jej ucha. Mocniej przyciągnęła go do
siebie.
- Ze zmęczeniem. Z tobą
zostaje wszędzie - pocałowała go namiętnie i zachłannie. Znowu zaczynało
brakować im powietrza. Nie chciała jednak przerywać pieszczoty.
- Cóż, najwyżej z rozpaczy
bym poszukał klubu w Ameryce - udało mu się wyswobodzić jej bluzkę z obcisłej
spódnicy.
- Tak? Już ruszasz? -
spojrzała mu w oczy.
Zabiorę
Cię, gdzie nikt nie znajdzie Nas
Gdzie
tylko Ty i ja i naszych małych serc wielki świat
Zaufaj
mi, tak mało o mnie wiesz
Za
jeden uśmiech Twój
Zabiorę
Cię, gdzie chcesz [1]
- Zależy jakie ruszanie masz
na myśli - zaśmiał się cicho, nie zaprzestając pieszczot. Jego usta zeszły na
jej biust osłonięty koronkowym, granatowym stanikiem. Dotykał go przez
delikatny materiał a z jej warg wydobywały się ciche westchnienia rozkoszy.
- Jesteś... wredny - zdjęła z
niego t-shirt. Zawsze, gdy jej dotykał miała problem z zebraniem najprostszego
zdania. Działał na nią jak nigdy nikt inny. Ujrzała doskonale umięśniony tors i
zaczęła go całować.
- Ja? - uniósł pytająco brew
ku górze, a gdy poczuł usta narzeczonej na swoim ciele, poczuł jak przechodzi
go dreszcz.
- A nie? Wykorzystujesz każdy
mój słaby punkt - wtuliła się w niego.
- Działam dla naszego
wspólnego dobra - zabrał się do odpięcia jej spódnicy i stanika, które szybko
znalazły się na podłodze obok ich bluzek.
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem, bo czuję to samo -
przeszył ją spojrzeniem pełnym pożądania. Czuła się bezbronna w jego objęciach,
ale jednocześnie pewna, że on jej nie skrzywdzi.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie
nie zostawisz, proszę - pocałowała go zachłannie i namiętnie. Każdego dnia
drżała, że on mógłby tak po prostu zabrać swoje rzeczy i już nigdy nie wrócić.
- Nigdy. W końcu zamierzam
cię zaciągnąć do ołtarza i zaobrączkować.
- Nie będę protestować w tej
sprawie - uśmiechnęła się.
- I dobrze, pani Wrona.
Pozbawiła go dolnych części
garderoby i pozwoliła by dali się ponieść pożądaniu. Nie pozwoliła mu się
zdominować tak jak ostatnio, tego wieczora była jego partnerką w łóżku. Przez
sypialnie przechodziły tylko westchnienia, które przeradzały się w jęki
rozkoszy oraz szepty ich imion wypowiadane z największą czułością i miłością.
Zapachem
nocy wracać w dzień
Do
Ciebie chcę
Chwilą
rozkoszy, słodkim snem [1]
_____________
[1]
Sumptuastic – „Za jeden
uśmiech twój”
[2]
Theresa Revay
[3] Andrea Cremer________________
Część z Was dobrze podejrzewała, że Inga zostanie. Cóż, ja sama osobiście zrobiłabym to samo, więc macie cząstkę mnie samej w tej decyzji :)
To w sumie było do przewidzenia, że ona zostaje, a jednak się łudziłam. I jak szefu, czy ktoś tam zadał pytanie, czy A. by zrobił dla niej to samo, to powiem szczerze, że wątpię.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jego charakter jest dla mnie zagadką i może to mnie denerwuje? :<
Ale skoro Anczejek już wspomniał o zaobrączkowaniu, to ja mam nadzieję, że szybko o tym przeczytamy i obędzie się bez jego fochów :D
całuski
Wiedziałam wiedziałam i mam z tego powodu wielkiii zaciesz
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne :*
Tak czułam że się to skończy, teraz jeszcze większa niewiadoma odnośnie tego co będzie dalej! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :p
OdpowiedzUsuńTola.
Ja wiedziałam, że Inga nie wyjedzie! To było pewnie, że w zestawieniu Andrzej-kariera, te drugie nie ma najmniejszych szans. Andrzejek zawsze był, jest i będzie najważniejszy. No i jaka później sielaneczka! Miód, cud i malina! Ale aż się dziwię, że Andrzej mógł w ogóle pomyśleć, że Inga wybierze karierę! Mam nadzieję, że przy wyborze klubu w przyszłości on również będzie miał ją na uwadze, a nie własne, egoistyczne pobudki!
OdpowiedzUsuńBużka i do następnego :*
Byłam pewna, że po tym co usłyszała wyjedzie, ale nie zrobiła tego. Myślę, że gdyby wyjechała... Ogólnie jestem ciekawa reakcji Andrzeja... co by wtedy zrobił? I czy pojechałby za nią na koniec świata gdyby powiedziała? Czy zrobiłby tak samo, jak ona dla niego? :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ich ślub, bo cieszę się, że się zaręczyli :)
Zapraszam do mnie :*
Buziaki :**
Widzisz, wszystkie kobiety go kochają :D Myślę, że on nie zwątpił, on się po prostu przestraszył. To Inga dominowała w tym odcinku. Stanowcza decyzja, poważna rozmowa, a nawet przyznanie się do błędu. Dobrze, że i on wykrztusił z siebie kilka mądrych słów. Jestem pewna, że ta sytuacja bardzo go podbudowała jako mężczyznę i jej partnera.
OdpowiedzUsuńA potem już tylko z łóżka sypały się drzazgi :P No to super, cud, miód, a gdzie Facundo? :D
Kłaniam się do nóżek, rączki całuję, miło mi, Zdzisław :D :*