piątek, 25 września 2015

Rozdział dwudziesty siódmy – Nie

„Zostanę tu, gdzie Ty, bo chcę dla Ciebie żyć.” [1]
10 kwiecień 2015 r.
- Ja…. Nie jadę. Nie skorzystam z tej oferty – powiedziała na wdechu, a z serca spadł jej wielki kamień, który zalegał od dobrych tygodni.
- Jak to? Przecież to wielka okazja dla pani. – Dyrektor nie krył swojego zdziwienia. Przecież ¾ jego pracowników było gotowych pociąć się za taką okazję, a on odrzucił tych najbardziej doświadczonych na rzecz tej młodej i pełnej talentu dziewczyny.
- To wielka okazja, ale przede wszystkim najważniejszy jest dla mnie mój narzeczony. Na dodatek to nie jest mój projekt. Wprowadziłam kilka poprawek i to wszystko.
- Niech pani się zastanowi czy dla miłości warto wszystko postawić na jedną kartę? – Próbował ją jeszcze przekonać, ale w jej zdecydowanym spojrzeniu ujrzał odpowiedź.
- Warto. Jestem tego pewna. Inaczej nie byłabym z jednym partnerem prawie jedenaście lat.
- Pani narzeczony jest siatkarzem, prawda? – Spojrzała na niego zaskoczona. Nigdy nie kryła z kim się spotyka i media czasami coś o niej wspomniały, ale nie sądziła, żeby prezes przykładał do tego uwagę. – Zrobiłby dla pani to samo?
- Tak, a nawet jeśli nie to ja pojechałabym za nim na koniec świata. Wrócę do swoich obowiązków – zakończyła spotkanie i wróciła do swojego gabinetu, gdzie zaczęła kończyć projekt domu dla młodego małżeństwa. Informacja o jej decyzji obiegła firmę szybko, a przez to stała się obiektem obserwacji. Pomyślała tylko o tym by przetrwać do osiemnastej i spokojnie wrócić do Bełchatowa.
Czas w pracy gdy nie rozpraszała się niepotrzebnymi myślami mijał bardzo szybko. Do siatkarza nie dzwoniła. Chciała mu dać czas na przemyślenia. Miała nadzieję, że jednak się pogodzą, w końcu nie pojedzie. Chyba od początku wiedziała jaką decyzję podejmie. Musiała tylko sobie to uświadomić. Chociaż wyjazd kusił i to bardzo, to jednak Andrzej i ich związek był dla niej na pierwszym miejscu. Może i ta kłótnia musiała to jej uświadomić, ale miała nadzieję, że Wrona nie przekreślił ich od razu. Nienawidziła, gdy wszystko spoczywało w jego rękach, czuła się wtedy tak bardzo słaba.
Punktualnie o osiemnastej wsiadła do samochodu i skierowała się do Bełchatowa. Oddychała głęboko, bo wiedziała, że najważniejsze starcie tego dnia ma przed sobą. Czasami trasa między mieszkaniem a pracą była błogosławieństwem. W tej sytuacji tak właśnie uważała. Mogła ułożyć sobie słowa w głowie i wyobrażać różne scenariusze. Nie chciała żeby to się zakończyło tak. Nie mogło. Nie po tylu latach. Nie miała już łez żeby płakać, wypłakała wszystkie w nocy. Teraz chciała być silna, by móc zderzyć się ze złym nastrojem siatkarza. Zaparkowała samochód pod blokiem i skierowała się do mieszkania. Nie zwalniała kroku, była pewna siebie. W środku panowała niczym nie zmącona cisza. Zdjęła buty i zaczęła szukać narzeczonego. Gdy nie było go w salonie skierowała się do sypialni. Andrzej słyszał jak Inga wraca do domu i jak odkłada na stół klucze i telefon, a buty odstawia do szafy.
- Jesteś. To dobrze, bo mam dla ciebie informację – oparła się o framugę drzwi.
- Podrzucić cie na lotnisko? – Spytał bezbarwnym tonem, nie podnosząc na nią wzroku i dalej coś przeglądał na laptopie.
- Zabolało – powiedziała cicho. Poczuła ukłucie w sercu, bo tak zaczynał się właśnie jej czarny scenariusz.
- Myślałem, że od razu cię przenoszą.
- Nie jadę do Stanów – skomentowała krótko i założyła ręce na piersi.
- A gdzie? Zmienili na Kanadę albo Australię?
- Zostaję w Polsce.
- Jak to? – W końcu uniósł głowę znad komputera i wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Nie wierzył w to. Nie sądził, że dla niego zrezygnuje z życiowej szansy.
Spoglądam w oczy Twe
I widzę tylko lęk
Za dużo pytań dzisiaj jest
O nowy dzień [1]
            - Owszem to była oferta marzeń, ale jesteś w moim życiu ważniejszy niż kariera. – Momentalnie zerwał się z łóżka i odłożył komputer na parapet. Nie wiedział co ze sobą począć. Uderzyła w niego fala emocji. Nie jedzie. Tylko ta myśl żyła w jego głowie. Tylko to się liczyło. Nie musieli rozstawać się ani na stałe ani na dobre kilka miesięcy.
Zostanę tu, gdzie Ty
Bo chcę dla Ciebie żyć
Nieważne, co powiedzą mi
Już nie chcę dalej iść [1]
            - Zostajesz – wyszeptał.
            - Zostaję – potwierdziła i skinęła twierdząco głową.
            - Po tym wszystkim, co ci powiedziałem…
            - Nie będę kłamać, że wcale to mnie nie bolało – przyznała szczerze.
            - Przepraszam. Po tym jak się odzyskaliśmy, jak nasza miłość na nowo odżyła, nie chciałem się nagle rozstać. – Zrobił kilka kroków w jej stronę, ale powstrzymała go wyciągając ręce przed siebie. Chciała najpierw wyjaśnić kilka spraw, a dopiero rzucić się w jego bezpieczne ramiona.
            - Wiem, że nasze prace się różnią. Wiem, że często bywasz poza moim światem. Jednak to ja za zbyt późno ci powiedziałam, ale widząc cię skupionego na tych wszystkich ważnych meczach nie chciałam, dorzucać swoich problemów.
            - Teraz i ja to wiem. Cieszę się, że nie będę musiał zapamiętywać twojego wyglądu, głosu, zapachu żeby wystarczyło mi na długie miesiące bez ciebie – zamknął jej dłonie w swoich. Poczuła ciepło i bezpieczeństwo. Fala miłości przeszła przez nią całą.
Dziś cały jej świat zamykał się w tej silnej ręce, która trzymała jej dłoń, w tej twarzy muskającej jej twarz, w pieszczocie oddechu na policzku. [2]
            - Możliwe, że stracę pracę…
            - Mogłaś mi to wszystko powiedzieć. Inaczej bym się zachował – mruknął, zbity z tropu. – W głębi serca nie chciałem cię pozbawić zajęcia, Inga. Twój wyjazd byłby męczarnią, a tego bym nie zniósł na pewno. – Nie rozumiał jej. Nie chodziło jej o to, że z powodu odmowy straci pracę, ale dlatego, że on zmieni klub. Przecież dalej negocjował warunki umowy ze Skrą.
            - Andrzej, nie rozumiesz. Chodzi mi o to, że nie będziesz do końca życia grał w Bełchatowie. W końcu nadejdzie moment wyprowadzki, a ja pójdę za tobą, bo nie widzę tego inaczej, ale mogę nie znaleźć w nowym miejscu szybko pracy, a wiesz, że nie lubię być uzależniona od kogokolwiek finansowo.
            - Pomogę ci. Nigdzie się nie przeniosę, jeśli ty nie będziesz miała tam zajęcia. Rozumiesz? – Wzmocnił uścisk dłoni. – Tyle dla mnie robisz, a teraz…
            - Zrobiłam to dla nas, a głównie dlatego, że nie wytrzymałabym bez ciebie tak długo. Chyba od początku wiedziałam, że nie pojadę.
            - Ja bez ciebie też nie – spojrzał głęboko w jej oczy. – Nie musisz się tłumaczyć z tego, że rozważałaś propozycję. To ja powinienem się czołgać po ziemi, żebyś mnie nie porzucała.
            - Nie musisz. Ostatnio zaniedbałam mieszkanie, więc czas się wziąć za sprzątanie.
            - Komuś się żart wyostrzył. – Uśmiechnął się siatkarz i przyciągnął w końcu Ingę do siebie. Nie opierała się. Przylgnęła do niego całym ciałem.
I niech ten sen słodko trwa
Ty masz mnie, a Ciebie ja
Niech się wali cały świat
Nie odnajdą nigdy Nas [1]
            - Na odległość łatwiej jest ci się oprzeć.
            - Zawsze powtarzam, że zyskuję przy bliższym poznaniu – zbliżył swoją twarz do jej.
            - Tak? Ile raz to ci się potwierdziło?
            - Z tobą? Całkiem sporo – podrażnił jej policzek swoim lekkim zarostem.
            - Drapiesz mnie – mruknęła.
            - Przecież to lubisz – zniżył głos, dalej się z nią drocząc.
            - A ty to bezczelnie wykorzystujesz – uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
            - Dziękuję, że będę mógł to robić dalej – musnął ustami okolice jej ucha.
            - To mają być przeprosiny? – Przyjrzała mu się uważnie.
            - Inga... - zaczął niepewnie, odsuwając się trochę, by złapać jej spojrzenie. - Jesteś moim aniołem. Jak mógłbym żyć bez ciebie?
- Mógłbyś. Jestem pewna, że po dwóch tygodniach już ktoś by tu był.
- Nikt mi ciebie nie zastąpi - powiedział poważnym tonem, po czym przycisnął zaskoczoną brunetkę do framugi drzwi. Czuła chłód drewna na swoich plecach, które osłonięte były tylko delikatnym materiałem jej bluzki.
- Nie przesadzaj - powiedziała z uśmiechem.
W odpowiedzi zaczął ją całować łapczywie, obejmując rękami jej twarz. Czuła, jak zaczyna jej brakować powietrza, kompletnie oszołomiona nagłym pocałunkiem. Nie protestowała jednak. Pozwalała by obsypywał całą jej twarz zachłannymi pocałunkami, które budziły w niej pożądanie. Marzyła by zakończyć tę sprawę gorącym i pełnym iskier seksem. Oderwali się od siebie, oddychając głośno.
- Zachowujesz się jakbym miała wyjechać, a nie jakbym  właśnie przed chwilą powiedziała ci, że zostaje - przyjrzała mu się uważnie.
Chciałam, żeby mnie pocałował - chciałam, by mógł poczuć zapach pożądania, który buchał z mojej skóry tak jak ja wdychałam oszałamiający zapach jego pragnienia. [3]
- Nie marudź - mruknął, po czym wziął ją na ręce. - Już nigdzie cię nie wypuszczę.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram.
- A właśnie, że się wybierasz - obrócił się na pięcie.
- Puść mnie - zaśmiała się.
- Wybierasz się - pocałował zagłębienie w jej szyi. - Ze mną - tym razem trafiło na obojczyk. - Do łóżka.
- W sumie masz rację, jestem zmęczona.
- Doprawdy? - wymruczał do jej ucha, ułożył ją na kołdrze i zaczął rozpinać złote guziki bluzki. Nie protestowała. Czuła jego chłodne palce na swojej klatce piersiowej. Z jej ust wydobyło się ciche westchnienie.
- Przyznaje się, że kłamałam.
- Z tym, że zostajesz, czy że jesteś zmęczona? - przygryzł płatek jej ucha. Mocniej przyciągnęła go do siebie.
- Ze zmęczeniem. Z tobą zostaje wszędzie - pocałowała go namiętnie i zachłannie. Znowu zaczynało brakować im powietrza. Nie chciała jednak przerywać pieszczoty.
- Cóż, najwyżej z rozpaczy bym poszukał klubu w Ameryce - udało mu się wyswobodzić jej bluzkę z obcisłej spódnicy.
- Tak? Już ruszasz? - spojrzała mu w oczy.
Zabiorę Cię, gdzie nikt nie znajdzie Nas
Gdzie tylko Ty i ja i naszych małych serc wielki świat
Zaufaj mi, tak mało o mnie wiesz
Za jeden uśmiech Twój
Zabiorę Cię, gdzie chcesz [1]
- Zależy jakie ruszanie masz na myśli - zaśmiał się cicho, nie zaprzestając pieszczot. Jego usta zeszły na jej biust osłonięty koronkowym, granatowym stanikiem. Dotykał go przez delikatny materiał a z jej warg wydobywały się ciche westchnienia rozkoszy.
- Jesteś... wredny - zdjęła z niego t-shirt. Zawsze, gdy jej dotykał miała problem z zebraniem najprostszego zdania. Działał na nią jak nigdy nikt inny. Ujrzała doskonale umięśniony tors i zaczęła go całować.
- Ja? - uniósł pytająco brew ku górze, a gdy poczuł usta narzeczonej na swoim ciele, poczuł jak przechodzi go dreszcz.
- A nie? Wykorzystujesz każdy mój słaby punkt - wtuliła się w niego.
- Działam dla naszego wspólnego dobra - zabrał się do odpięcia jej spódnicy i stanika, które szybko znalazły się na podłodze obok ich bluzek.
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem, bo czuję to samo - przeszył ją spojrzeniem pełnym pożądania. Czuła się bezbronna w jego objęciach, ale jednocześnie pewna, że on jej nie skrzywdzi.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz, proszę - pocałowała go zachłannie i namiętnie. Każdego dnia drżała, że on mógłby tak po prostu zabrać swoje rzeczy i już nigdy nie wrócić.
- Nigdy. W końcu zamierzam cię zaciągnąć do ołtarza i zaobrączkować.
- Nie będę protestować w tej sprawie - uśmiechnęła się.
- I dobrze, pani Wrona.
Pozbawiła go dolnych części garderoby i pozwoliła by dali się ponieść pożądaniu. Nie pozwoliła mu się zdominować tak jak ostatnio, tego wieczora była jego partnerką w łóżku. Przez sypialnie przechodziły tylko westchnienia, które przeradzały się w jęki rozkoszy oraz szepty ich imion wypowiadane z największą czułością i miłością.
Zapachem nocy wracać w dzień
Do Ciebie chcę
Chwilą rozkoszy, słodkim snem [1]
_____________
[1] Sumptuastic – „Za jeden uśmiech twój”
[2] Theresa Revay
[3] Andrea Cremer
________________
Część z Was dobrze podejrzewała, że Inga zostanie. Cóż, ja sama osobiście zrobiłabym to samo, więc macie cząstkę mnie samej w tej decyzji :)

6 komentarzy:

  1. To w sumie było do przewidzenia, że ona zostaje, a jednak się łudziłam. I jak szefu, czy ktoś tam zadał pytanie, czy A. by zrobił dla niej to samo, to powiem szczerze, że wątpię.
    Nie wiem, jego charakter jest dla mnie zagadką i może to mnie denerwuje? :<

    Ale skoro Anczejek już wspomniał o zaobrączkowaniu, to ja mam nadzieję, że szybko o tym przeczytamy i obędzie się bez jego fochów :D
    całuski

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam wiedziałam i mam z tego powodu wielkiii zaciesz
    czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak czułam że się to skończy, teraz jeszcze większa niewiadoma odnośnie tego co będzie dalej! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :p
    Tola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wiedziałam, że Inga nie wyjedzie! To było pewnie, że w zestawieniu Andrzej-kariera, te drugie nie ma najmniejszych szans. Andrzejek zawsze był, jest i będzie najważniejszy. No i jaka później sielaneczka! Miód, cud i malina! Ale aż się dziwię, że Andrzej mógł w ogóle pomyśleć, że Inga wybierze karierę! Mam nadzieję, że przy wyborze klubu w przyszłości on również będzie miał ją na uwadze, a nie własne, egoistyczne pobudki!

    Bużka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam pewna, że po tym co usłyszała wyjedzie, ale nie zrobiła tego. Myślę, że gdyby wyjechała... Ogólnie jestem ciekawa reakcji Andrzeja... co by wtedy zrobił? I czy pojechałby za nią na koniec świata gdyby powiedziała? Czy zrobiłby tak samo, jak ona dla niego? :)
    Czekam na ich ślub, bo cieszę się, że się zaręczyli :)
    Zapraszam do mnie :*
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzisz, wszystkie kobiety go kochają :D Myślę, że on nie zwątpił, on się po prostu przestraszył. To Inga dominowała w tym odcinku. Stanowcza decyzja, poważna rozmowa, a nawet przyznanie się do błędu. Dobrze, że i on wykrztusił z siebie kilka mądrych słów. Jestem pewna, że ta sytuacja bardzo go podbudowała jako mężczyznę i jej partnera.
    A potem już tylko z łóżka sypały się drzazgi :P No to super, cud, miód, a gdzie Facundo? :D
    Kłaniam się do nóżek, rączki całuję, miło mi, Zdzisław :D :*

    OdpowiedzUsuń