piątek, 18 września 2015

Rozdział dwudziesty szósty – Szansa

„Kto by pomyślał, że ta miłość jest tak okrutna.” [1]
9 kwiecień 2015 r.
            Czuła się fatalnie. Już dawno powinna porozmawiać z ukochanym, ale nie miała kiedy. Wszystkie ważne w tym sezonie zbiegły się w jeden termin, a czas leciał. Zbliżał się czas ostatecznej decyzji. Roczny projekt w Stanach Zjednoczonych był szczytem jej marzeń i otwierał drogę do awansu, ale nie chciała zostawiać Andrzeja. Nie byłą pewna czy należy do grona kobiet, które poświęcają życie karierze. Owszem chciała się rozwijać, ale przy boku środkowego. Czuła, że się rozpada. Wiedziała, że czeka ich kolejna ciężka rozmowa. Nie była na niego zła, że przez ostatnie tygodnie myślami cały czas był przy siatkówce. Jego pierwsze Final Four w życiu, walka o kolejny finał Mistrzostw Polski – to było coś. A jak już w końcu wszystko się skończyło to wrócił jej Andrzej. Ten troskliwy i romantyczny, który pewnymi gestami doprowadzał ją do wzruszenia. Na nowo w ich życiu zawitała miłość jak sprzed lat. Na nowo rozbudzał w niej te wszystkie wspomnienia i zawsze gdy tylko był obok uśmiechała się. On się zmienił i widziała to, ale czuła się potwornie, że musi zburzyć ich mały i w zasadzie idealny świat.
            - Musimy porozmawiać – powiedziała poważnym tonem, gdy po powrocie do domu usiadł na kanapie obok niej. Spojrzała na niego. Serce zabiło jej dwa razy mocniej. Tak jak od dziesięciu lat. Palcem przejechała po pierścionku zaręczynowym.
            - Coś się stało? – Spiął się lekko, nie podobał mu się ton głosu jego narzeczonej.
            - Poczekałbyś na mnie rok lub dwa jeśli byłaby trzeba? – Bała się odpowiedzi, przecież dopiero co poprosił ją o rękę, planowali ślub, wspólne życie.
            - Słucham? Co to za pytanie? – Coraz bardziej ogarniał go niepokój. Zauważył, że Inga od dłuższego czasu zachowuje się dziwnie. Chodziła cały czas zamyślona. Sądził początkowo, że to z powodu tego zakręconego okresu w klubie, ale nawet gdy już wiedział, że będą grali tylko o brąz i wszystko się ustabilizowało to nic się nie zmieniło.
            - Poczekałbyś czy nie?
            - Czemu mam czekać? Czy zmuszam cię do ślubu już teraz? Myślałem, że ustaliliśmy, że nie wszystko od razu.
            - To nie chodzi o ślub. Dostałam propozycję nadzorowania projektu… - zaczęła niepewnie.
            - Dalej nie rozumiem. To fantastycznie. Nie mówiłaś, że dostałaś nowe zlecenie. – Mężczyzna rozluźnił się. To nie chodziło o niego, a o jej pracę. Poczuł się trochę pewniej.
            - To się wiąże z wyjazdem z Bełchatowa – dalej nie wiedziała jak mu powiedzieć, że może ich dzielić ocean. Odczuwała coraz większy strach.
            - Do Łodzi nie jest tak daleko i tak codziennie dojeżdżasz – uśmiechnął się delikatnie.
            - Musiałabym wyjechać do Nowego Jorku – powiedziała na jednym wdechu i czekała na jego reakcję. Był zaskoczony. Na chwilę brakło mu słow.
            - Żartujesz, tak? Nazwali tak jakąś dziurę w Polsce, którą masz uratować przed ruiną, co?
            - Nie. Przyjęcie tej propozycji oznacza, że na rok lub dwa muszę wyjechać do Stanów.
            - Nie wiem co powiedzieć – głośno wypuścił powietrze. – Znasz już jakieś szczegóły? W ogóle chcesz tam jechać?
            - Decyzję muszę dać do jutra. Nie wiem czy chcę jechać.
            - Do jutra? Dali ci tak mało czasu? – Nie krył swojego zdziwienia. Nie tego się spodziewał. To był dla niego szok i coś czego nie mógł zrozumieć. Nagle zaczęło im się układać, a tu kolejny problem.
            - Nie. Dowiedziałam się o tym na tydzień przed Final Four.
            - Słucham?! Cały czas to wiedziałaś i ani słowem mi o tym nie wspomniałaś? Na co teraz liczysz? – Nie chciał wierzyć, że ukrywała przed nim to tak długo, że nie przybiegła do niego od razu gdy dostała propozycję. Powinien być pierwszą osobą, której o tym powiedziała. Mieli sobie ufać i niczego przed sobą nie ukrywać.
            - Próbowałam z tobą porozmawiać, ale myślami byłeś w innym świecie. Najpierw Liga Mistrzów, potem mecz z Lotosem. – Czuła, że jej tłumaczenia są śmieszne i on w jej nie wierzy. Sama sobie nie ufała w tej kwestii. Odwlekała rozmowę, bo bała się, że postawi jej ultimatum, że każe jej odejść. To strach paraliżował każdą jej część ciała przez ten cały czas.
            - Oczekujesz wyrozumiałości? – Wstał z kanapy. – To jest wiadomość o wyjeździe na koniec świata. Nie wierzę, że tak po prostu patrzyłaś mi w oczy i się nawet nie zająknęłaś o tym – pokręcił zrezygnowany głową.
            - Nie podjęłam decyzji, że jadę – powiedziała cicho, bo łzy ugrzęzły jej w gardle.
            - Och faktycznie, lepiej o tym ze mną pogadać na dzień przed! – żachnął się.
            - Zapomniałeś jak było nim podpisałeś kontrakt ze Skrą? Dogadany byłeś z Rzeszowem, a potem nagle oznajmiłeś, że to jednak Bełchatów. Nawet tego ze mną nie uzgodniłeś – wypomniała mu.
            - To dalej Polska! I ciągle mogliśmy być razem. A ty mnie teraz pytasz, czy zaczekam? Słyszysz w ogóle, co wygadujesz?
            - Czyli nie zaczekasz? – Nie wierzyła w to co słyszy. Spełniały się jej najgorsze obawy, sny i wyobrażenia. – I te całe zaręczyny, ta szopka to nic? – Nie chciała przyjąć do wiadomości, że może być tak okrutny jak dawniej.
            - Jakie nic? Kocham cie, ale jak sobie wyobrażasz nas na dwóch różnych półkulach?
            - Dlatego chcę porozmawiać. Nie odtrącaj mnie, gdy cię potrzebuję.
Powinnam była odpuścić
Zagryźć język,
Trzymać buzię na kłódkę,
Bo teraz wszystko jest nie tak jak powinno. [1]
            - Teraz mnie potrzebujesz? Teraz? Powinnaś mnie potrzebować dawno temu, a jednak nie przyszłaś! Może nawet nie zamierzałaś się przyznać?!
            - Próbowałam ci powiedzieć. Nigdy nie wyjechałabym bez rozmowy z tobą. Jak śmiesz mnie o coś takiego posądzać?
            - Bo zebrało ci się na ostatnią chwilę.
            - Przed Ligą Mistrzów jak wracałeś to od razu szedłeś spać, potem wielka gorączka, bo mecz o wszystko z Lotosem. Nie twierdzę, że to nie jest moja wina, bo jest. Ja… Bałam się ci o tym powiedzieć.
            - Ale zupełnie inaczej wyglądałaby wtedy ta sytuacja. Bez takiej pretensji. Przecież udało nam się obudować nasz związek. Ustaliliśmy, że mówimy sobie o tym, co nas dręczy, Inga. – Jej imię wypowiedział zrezygnowany. Brakowało mu cierpliwości.
            - Nie zmienia to faktu, że jutro muszę dać odpowiedź.
            - Więc żądasz ode mnie życiowej decyzji w kilka minut?
            - Proszę cię o to byś wypowiedział swoje zdanie.
            - Nie jestem w stanie obiecać, że nic się między nami nie zmieni.
            - Tego mogłam się spodziewać. Dokładnie tego.
            - To po co w ogóle pytasz?! – Uderzył pięścią w ścianę. – Oszukiwałaś mnie przez ostatni czas, a potem czekasz, aż się przed tobą rozpłaszczę i będę błagał, żebyś tam pojechała i spełniania marzenia zupełnie nie przejmując się mną? Ja myślę o nas poważnie i jeśli wyjedziesz, to nie będzie już to samo. Nie przykuję się do kaloryfera.
            - Sądziłam, że jesteśmy wbrew wszystkiemu, że chcemy wzajemnie dawać sobie możliwości rozwoju. Nigdy nie kazałam ci wybierać między siatkówką a mną, dlaczego ty stawiasz mnie w takiej sytuacji?
            - Och, więc nie powinnaś mieć problemu z decyzją. Trochę ci rozjaśniłem sytuację, kochanie – syknął i nie krył ironii w każdym swoim zdaniu. – Nie zamrożę uczuć na kilka lat! Nie mam pewności, czy wrócisz – rzucił jej ostatnie zbolałe spojrzenie po czym zawrócił do wyjścia.
Powiedziałem, że mnie to nie obchodzi
Odszedłem, nieważne
I mówię sobie, że oboje jesteśmy winni
Ale to tylko ja staram się poradzić sobie
Bez
Ciebie [1]
            - Andrzej! Jak możesz? – Ruszyła za nim. – Wróciłabym, dobrze o tym wiesz.
            - Nie możesz mi tego obiecać i dobrze o tym wiesz – ostatnie zdanie przed trzaśnięciem drzwiami wbiło się w jej serce jak sztylet.
            Nie wrócił. Nie wrócił po chwili. Nie próbował wrócić. Nie odbierał od niej telefonów. Położyła się w sypialni na jego części łóżka. Pachniała jego perfumami, żelem pod prysznic i szamponem, czyli po prostu nim. Słone łzy spływały po jej policzkach, rozmazując misternie wykonany rano makijaż. Winiła tylko siebie. Nie miała pretensji do Andrzeja, ale spodziewała się innych odpowiedzi z jego strony. Gdy słuchała co do niej mówił miała wrażenie, że on chce z nią być tylko wtedy gdy ona będzie podążała za nim, a jej marzenia nic nie znaczą. Chciała żeby ją przytulił i zapewnił, że sobie poradzą. Zawsze tak robił, gdy mieli problem. Wspierał ją, a ona jego. W uszach dzwoniło jej jedno zdanie „Nie zamrożę uczuć na kilka lat”. Bolało. Przez ten cały czas gdy on grał w Częstochowie czy Bydgoszczy to ona czekała, poświęcała swój wolny czas na podróże pociągami by spędzić z nim chociaż głupie cztery godziny. Był całym jej życiem. Przeniosła się do Bełchatowa chociaż w Warszawie miała zdecydowanie większe perspektywy pracy. Kłóciła się z mamą o niego, wspierała i wierzyła w jego sukces. Chciała tylko tego samego, by jej pomógł. Kolejny raz próbowała się do niego dodzwonić, ale wyłączył telefon. Nie wiedziała czy wróci na noc. Wyszedł z domu wzburzony i wściekły.
Jak bardzo boli, gdy ciebie nie ma.
Podkręć trochę muzykę
Musi po prostu minąć północ
Może jutro nie będzie
Już tak ciężko
Kogo ja oszukuję
Wiem, czego mi brakuje [1]
            Andrzej po wyjściu z mieszkania nie wiedział gdzie iść. Czuł się oszukany i okłamany. Mieli mówić sobie o wszystkim, mieli sobie ufać i dzielić się swoimi sukcesami i porażkami. Nigdy nie zachowałby się tak jak ona. Gdyby dostał propozycję gdy z zagranicznego klubu byłaby pierwszą osoba jaka by się o tym dowiedziała. Przecież planowali wspólne życie, otwarcie po zaręczynach. Nie mógł tego zrozumieć. Poczuł się jakby nie traktowała go poważnie, jakby nic dla niej nie znaczył i był tylko dodatkiem u jej boku. Nie zamierzał wracać na noc do mieszkania. Musiał pobyć sam. Problemem pozostawał tylko nocleg. Portfel zostawił na stole kuchni, więc wynajęcie pokoju w hotelu nie wchodziło w grę. Musiał iść do jakiegoś kumpla z zespołu. Kłosa odrzucił od razu, bo musiałby mu się spowiadać ze wszystkiego, a na to wybitnie nie miał ochoty, a na dodatek przyjechała Ola. Uriarte mieszkał z Conte, a ten ostatni nie musiał wiedzieć o ich problemach, bo zaraz by pobiegł pocieszać Ingę. Może i ich związek zależał tylko od decyzji jego narzeczonej, ale nie zamierzał niczego ułatwiać przyjmującemu z Argentyny. Zostawał mu tylko Włodarczyk. Zapukał do drzwi kolegi, który otworzył mu i nie krył zdziwienia. Wrona gestem ręki dał znak, że nie chce o niczym rozmawiać i spytał czy może przenocować. Dostał zgodę, więc usiadł przy stole i wpatrywał się w jeden punkt, bo życie nagle zawaliło mu się na głowę.
Jestem po prostu głupi
Trzymając się czegoś, co już nigdy nie wróci,
Nie mogę się pogodzić z tym, że to się skończyło [1]
10 kwiecień 2015 r.
            Dziewczyna przepłakała prawie całą noc. Rano ostatkiem sił naszykowała się do pracy i próbowała zakryć spustoszenie wywołane nieprzespanymi godzinami pod grubą warstwą makijażu. Podjęła decyzję. Wiedziała, że jest ona słuszna, bo gdy zdecydowała co zrobi w jej sercu i duszy zagościł spokój. Musiała myśleć przede wszystkim o sobie i o tym co jest dla niej najważniejsze. Nie mogła słuchać innych, bo potem nie będzie mogła ich obwiniać. Musiała zajrzeć w siebie i przekonać się co jest priorytetem w jej życiu. Ubrana w łososiową spódnicę z wysokim stanem i granatową koszulową bluzkę ze złotymi guzikami oraz czarne, zamszowe szpilki weszła do biurowca i od razu skierowała swoje kroki do gabinetu szefa. Sekretarka kazała jej zaczekać i po chwili zaprosiła do środka. Prezes siedział przy biurku i pisał coś na klawiaturze.
            - Czekałem na panią – poinformował ją i skierował na nią swój chłodny wzrok. – Dziś muszę poznać pani decyzję.
            - Wiem.
            - Rozmawiała pani z narzeczonym? Pogodził się z pani szansą? – Mężczyzna był pewny, że ta młoda i ambitna architekt zgodzi się wyjechać do Nowego Jorku.
            - Ja….
Kto by pomyślał, że ta miłość jest tak okrutna
I ja
Czekałam, i czekałam tak długo
Na kogoś, kto nigdy nie wraca do domu
To moja wina, że myślałam, że będziesz szczery [1]
___________________
[1] Christina Aguilera ft. Blake Shelton – „Just A Fool”
___________________
No dobra... Znowu to zrobiłam. Zła ja! Podła ja! Okropna ja! Zołza ze mnie, wiem. Ale za to macie piękny podkład muzyczny! :D 
Pozdrawiam :) 

15 komentarzy:

  1. Bad girl, bad boy. Ależ oczywiście, że jesteś zołzą. To zapisane jest w twym kodzie genetycznym, nikogo nie oszukasz :P Dlatego zaserwowałaś im kolejną przeszkodę i kłótnię. Aż Andrzejek noclegu po mieście szukał. Ech. Może wymagam zbyt wiele od facetów, ale mógłby trochę inaczej zareagować. W końcu Inga nie chciała zajmować jego myśli czymś innym przed ważnymi meczami. Ok, to nie taka błaha sprawa i cóż, w emocjach niczego nie mogli przedyskutować na spokojnie. Każdy swoje racje, swoją złość. Bum.
    Inga niech dobrze sprawę przemyśli, jak już słowa na końcu języka ;) Trzymam kciuki za andrzejkowe zwoje!
    W sumie to cieszę się, że ci się podoba, bo to znaczy, że nam współpraca dobrze przebiega :D
    Przerywasz w głupim momencie, wiesz? :P
    Twoja jędza, MAZW :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zołzą, a zołzy przerywają w głupich momentach :P

      Usuń
  2. Jesteś okropna, idę po melisę ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. edit.
      A więc: *siorbiąc melisę i usiłując nikogo nie zabić* Andrzej, ty dupku jeden! CO ty sobie wyobrażasz, jak ty się możesz w ogóle tak do niej odzywać?! JAK ŚMIESZ SIĘ TAK DO NIEJ ODZYWAĆ?!
      *meliska się skończyła ;(*
      Najpierw był zaaferowany meczami, świata poza nimi nie widział, a teraz wielkie pretensje, że Inga mu nie powiedziała?! Co za debil. Naprawdę. To Inga na niego mogła czekać, już nie wspomnę ile lat czekała na pierścionek, a on jej z takim czymś wyjeżdża?!
      Nie mam siły... wychodzę.
      *JEBUDU DRZWIAMI*
      PS. Mam nadzieję, ze ona wyjedzie ;]

      Usuń
    2. Nie trzaskaj drzwiami! Wygląd bloga mi psujesz! :P

      Usuń
    3. :P I co z tego, że lubisz?

      Usuń
  3. I tak wiem że ona zrezygnuje bo go kocha pff to oczywiste nie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak możesz kończyć w takim momencie?! Czytam, czytam ona ma podjąć decyzje a tu bum i koniec! Nooo weź! Ja umrę z ciekawości czekając na kolejny rozdział. Chociaż coś czuję, że Inga zostanie. Skoro zajrzała w głąb siebie to chyba nie wyjedzie, ponieważ odnoszę wrażenie, że bardziej zależy jej na rodzinie i miłosci niż na karierze. Sama to podkreślała parę razy. Co do Andrzeja, trochę mnie nie dziwi jego reakcja, to normalne że sie zdenerwował. Sam się w tym zagubił. Z drugiej strony się naprawdę kogoś kocha związek na odległość może przetrwać. Przynajmniej taki jest moje zdanie, może byłoby trudno, ale to jest do zrealizowania. Chociaż z drugiej strony trochę byłoby to cofaniem się w czasie. Przecież już raz żyli osobno i to przez parę lat. Z drugiej strony, normalne jest też to, że Inga chce się rozwijać i realizować zawodowo. Nie wiem, ale na pewno rozwiążesz to świetnie! Z rozdziału na rozdział co zaraz bardziej zakochuje się w tym opowiadaniu. Czekam na kolejny!
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak widać mogę :D. No zobaczymy co dziewczyna postanowi :)

      Usuń
  5. Jak można kończyć w takim momencie?! Nie wiem czemu ale porównałam sobie teraz Andrzeja do buca. Przecież Inga pojechała za nim do Bełchatowa, dała mu się rozwijać jednocześnie będąc przy nim. Andrzej natomiast nie potrafi dać Indze możliwości rozwoju zawodowego. Trudna decyzja przed Ingą, jestem ciekawa na co się zdecyduje. (mam wrażenie że zostanie, albo opcja druga; baaardzo zdesperowana pojedzie i powie andrzejkowi że ten rok będzie dla nich sprawdzianem) Osobiście chyba bym.. została.
    Andrzej ma rację, że w rok wszystko się zmienia, telefony, krótkie spotkania, wideorozmowa to przecież nic.. Ale dla chcącego nic trudnego? W każdym bądź razie czekam na następny rozdział z niecierpliwością!
    Tola.

    Jak dysponujesz wolnym czasem, to może wpadniesz do mnie? Dopiero zaczynam, na blogu pierwszy rozdział, przyda się kilka wskazówek, opinii etc.
    "Pamięć o przeszłości oznacza zaangażowanie w przyszłość" ~ Jan Paweł II

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadnę w wolnej chwili.
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  6. No wiesz Ty co! Żeby w takim momencie kończyć! Ty się chyba Boga nie boisz co! I mamy aż do piątku czekać?! No ja protestuję! Jawnie i głośno protestuję!

    A wracając do odcinka niestety, ale wcale nie dziwię się Andrzejowi, że zareagował tak jak zareagował... poczuł się oszukany i wykorzystany. I bardzo dobrze powiedział nie wiadomo czy Inga sama by wróciła. Kocha go, oczywiście i to nie idzie pod żadną dyskusję, ale potem mógłby być kolejny duży i ważny projekt, potem kolejny i jeszcze jeden. A Andrzej też nie siedziałby tak jak powiedział - przykuty do kaloryfera. Z jednej strony rozumiem go doskonale, ale z drugiej wiem, że również i Inga czuje się paskudnie po tym wszystkim i oczekiwała, że on podobnie jak kiedyś ona pozwoli się rozwijać osobie, którą kocha. Cóż, coś mi się zdaje, że nie wyjedzie Inga do Nowego Jorku, ale to tylko takie moja przypuszczenia.

    Buuuuuźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A protestuj sobie! Nie będę ci w tym przeszkadzać :P

      Usuń