„Wspólne zamieszkanie, zaręczyny, ślub, dzieci, a potem wiele
nakładających się na siebie powszednich dni. Aż któregoś dnia spojrzą na siebie
i odkryją, że razem dożyli starości. To przecież niezbyt wygórowane życzenie.” [3]
22
sierpnia 2015 r.
Inga, stała przy barierkach i czekała, aż
tłum wychodzących trochę zmaleje. Kompletnie nie zamierzała zostać stratowaną
przez całe stada kibiców. Głowa zaczynała ją boleć od ciągłych nawoływań ze
strony grupki osób, która stała obok niej. Pokiwała tylko głową z dezaprobatą.
Zamierzała udać się do hotelu by potem w spokoju znaleźć swojego narzeczonego i
ukraść go na kilka chwil. Wyjęła telefon z kieszeni spodni i zaczęła sprawdzać
swoją pocztę mailową. Inga, kolejny raz obrzuciła wzorkiem tłum, który wcale
nie malał. Zastanawiała się czy kiedykolwiek wyjdzie z hali i dotrze do hotelu.
Chciała zrobić narzeczonemu niespodziankę w hotelu gdzie była zakwaterowana
kadra. Ona nie dostała już tam pokoju, więc wynajęła go w innym. Całe
szczęście, że udało jej się dogadać z Ignaczakiem, że podstępem przemyci dla
niej bilety i na dodatek nie wygada się Wronie, że ona gdzieś w Toruniu jest.
To był jedyny plus tego, że Krzysiek nie był już w kadrze.
- Utknę tu do północy -
mruknęła mało zadowolona i cicho westchnęła. Nie lubiła tego ścisku. Czuła się
w nim jakby za chwilę miało braknąć jej powietrza. W dalszym ciągu opierała się
barierkę i ignorowała nawołania kibiców, które robiły się coraz głośniejsze.
Andrzej właśnie zbierał się z
parkietu po rozciągnięciu wszystkich mięśni. Nie dało się nie słyszeć nawoływań
fanów. Zamiast iść prosto do szatni, skręcił w stronę barierek. Wrzaski
przybrały na sile i pod jego nos podsunięto pierwsze markery i kartki do
podpisu. Rozglądał się lekko dookoła, gdy nagle doznał szoku. Nie był pewien,
czy nie ma omamów, gdy zobaczył w tłumie wychodzących znajomą postać. Jego
narzeczona ani słowem nie zająknęła się, że chciałaby przyjechać na Memoriał.
Stracił zainteresowanie ludźmi krzyczącymi jego imię.
- Inga! - zawołał na próbę.
Usłyszała jak ktoś woła jej imię.
Odruchowo rozejrzała się dookoła i zauważyła, że Andrzej stoi kilka metrów obok
niej tuż przy grupce, którą kilka chwil wcześniej obrzuciła spojrzeniem.
Uśmiechnęła się lekko do niego. Teraz już miał pewność. Bez słowa odszedł w
stronę brunetki, zostawił nawołujący go tłum i stanął przed nią.
- Spodziewałam się większego
entuzjazmu na mój widok – mruknęła cicho, bo kompletnie zaskoczyła ją jego
reakcja. Sądziła, że bardziej się ucieszy. Znowu nie widzieli się kilka długich
tygodni. Tęskniła za nim.
Jesteś
mi droższy nawet od życia
Ci
co nie wierzą są nam niepotrzebni
Nie
dosięgną serca z piersi o północy
Nie
zapomnij mojego oddechu, pamiętaj. [1]
- Uznajmy, że byłem w szoku -
mruknął i szybko chwycił ją, przenosząc przez barierkę. Przytulił się do niej
mocno.
- Tęskniłam. Chciałam cię
złapać dopiero w hotelu żebyś mógł spokojnie zrobić te wszystkie swoje
pomeczowe czynności - uśmiechnęła się.
Nie lubiła gdy po meczu
próbował ją objąć, ale po tak długiej nieobecności to już jej nie
przeszkadzało. Liczyła się jego obecność. Czuła na sobie ciekawskie spojrzenia,
ale nie zwracała na nie uwagi. Najważniejszy był teraz środkowy. Chociaż
obejmował ją, gładził jej plecy, czuła na swoich włosach jego ciepły oddech to
uczucie tęsknoty przemawiało przez nią całą. Ich uczucie po tych kilku
miesiącach burz odżyło na nowo, zakochali się w sobie jeszcze raz i jeszcze
mocniej. Słysząc bicie jego serca świat mógł przestać istnieć. Nie potrzebowała
nikogo więcej oprócz niego.
To
najgorszy rodzaj tęsknoty. Kiedy ten ktoś jest tuż przy tobie, a ty i tak za
nim tęsknisz. [2]
- Właśnie robię moje
pomeczowe czynności - wpatrywał się w jej twarz z uśmiechem. Przybliżył się do
niej jeszcze bardziej i delikatnie pocałował. Nie mógł uwierzyć, że znowu ją
widzi. Zaczynał się gorący etap na zgrupowaniu, po Memoriale nadchodził czas
Pucharu Świata, a potem jeszcze Mistrzostwa Europy. Przy dobrych wiatrach mieli
się znowu zobaczyć na tydzień przed ślubem.
- Właśnie to mi powiększyłeś
liczbę wrogów na świecie o kilkaset osób - uśmiechała się tak jak już dawno
tego nie widział. Kochał ten uśmiech i każdą inną jego wersję. - Ale to chyba
znaczyło, że tęskniłeś - powiedziała, gdy pocałował ją delikatnie kolejny raz.
Uwielbiała gdy to robił, gdy porzucał dla niej wszystko inne i udowadniał jej,
że jest najważniejsza na świecie.
- Jak diabli - odpowiedział.
- Nie mogę się doczekać, aż się pobierzemy i wtedy nie będę się musiał martwić,
że ktoś mi cię odbierze.
Wspólne
zamieszkanie, zaręczyny, ślub, dzieci, a potem wiele nakładających się na
siebie powszednich dni. Aż któregoś dnia spojrzą na siebie i odkryją, że razem
dożyli starości. To przecież niezbyt wygórowane życzenie. [3]
- Nie mówmy teraz o ślubie,
proszę. Zaczyna się kompletna gorączka. Twoja mama zaczyna panikować, moja
chodzi nerwowa, bo kolor serwetek nie pasuje do zasłon. Mam problem z suknią i
w pracy jest kocioł. Dlatego tu jestem, żeby nie słuchać ich wiecznych rozmów,
że znowu coś nie gra, bo Andrzej nagle wystrzelił ze ślubem w październiku.
- Dobrze wiesz, że dla mnie
te wszystkie pierdoły nie mają znaczenia. Wystarczyłby mi ślub w kościele i
skromne przyjęcie. To one wymyśliły wielkie wesele, teraz niech rozwiązują
problemy - założył kosmyk włosów za jej ucho. - Obiecuję, że nie będziemy już o
tym rozmawiać.
- Dziękuję. Jak ty się
czujesz? Żadnej kontuzji ani nic?
- Nic poza kontuzją serca.
Wariowałem z tęsknoty.
- Ja też. Pusto jest w
mieszkaniu bez ciebie i łóżko takie duże. - Wyjęła dzwoniący telefon, spojrzała
na ekran i odrzuciła połączenie. - Chyba go wyłączę na ten weekend. Mamie,
pewnie znowu coś nie pasuje. Zwariuje tam z nimi - oparła czoło o jego tors.
- Niczym się nie martw.
Jestem przy tobie - pogłaskał ją po głowie.
- Po prostu czuję się
zmęczona i to dlatego tak smęcę, ale jakbyś ich posłuchał to po godzinie
miałbyś dość. Przepraszam. Powinnam słuchać tego jak bardzo jesteś szczęśliwy
mogąc założyć koszulkę reprezentacyjną, a nie gadać jakieś głupoty. Już się
poprawiam - uśmiechnęła się lekko i pomachała Karolowi, który właśnie ich
mijał.
- O nie, kochana. Rozmawiamy
o samopoczuciu każdego z nas. Nie będę szczęśliwy, jeśli ty nie będziesz.
- Jestem szczęśliwa, ale
nasze mamy działające wspólnie to gorsze niż jakieś tortury.
- Musimy to razem przetrzymać
- zaśmiał się.
- Kto musi to musi. Jesteś od
tego odcięty, więc mi się tu nie wymądrzaj - również zaczęła się śmiać.
- A kto ci zabrania ruszyć ze
mną w tournee po świecie? - wyszczerzył się.
- Ja? Proszę cię. Miałbyś
mnie dość po tygodniu. Pilnować to ja mogę dzieci, a nie dorosłego faceta -
wytknęła język w jego stronę.
- Zatem mówisz, że chcesz
mieć jakieś dzieci do pilnowania? - poruszył znacząco brwiami.
- Rozumiesz mnie nie tak jak
powinieneś. Już chcesz żebym zamieniła się w worek hormonów, które zrobią ze
mnie okropna kobietą w ciele wieloryba? - próbowała się nie zaśmiać.
- Zawsze będziesz
najpiękniejsza - popatrzył na nią z czułością. Zarumieniła się na jego słowa. Lubił
kiedy to robiła. Była wtedy urocza. Dla niego jej uroda nie miała sobie równych
i nawet jeśli w ciąży miała się trochę zmienić to przecież będzie nosiła ich
dziecko pod sercem.
- Jesteś dla mnie
najważniejszy, wiesz?
- Wiem - ucałował jej czoło.
- Idę wziąć prysznic, a potem widzimy się w hotelu. Znasz adres?
Jak
daleko jest moja radość
Mój
ból, moja miłość, nagroda
Jesteś
istotą wszystkiego, moim oddechem, moją ojczyzną
Odtrącam
wszystkich, bo ty jesteś moim sensem. [1]
Kiwnęła głową na znak zgody i
uśmiechnęła się lekko. Pocałowała go w policzek, a on pomógł jej znowu znaleźć
się za barierką. Już bez większych problemów dotarła do wyjścia z toruńskiego
obiektu. Zatrzymała jakąś taksówkę i podała adres hotelu. Dopiero w samochodzie
uświadomiła sobie, że nie zapytała Andrzeja o numer pokoju, a to znaczyło, że
musiała czekać przy recepcji, aż kadra wróci do hotelu. Zapłaciła kierowcy i
wbiegła do środka, bo zaczął padać deszcz, a ona miała na sobie tylko
króciutkie szorty, bluzkę z jednym rękawem oraz sandałki na wysokim obcasie.
Osuszyła włosy ręką, bo krople jakie spadały z nieba były ogromne. Usiadła na
fotelu i zaczęła bawić się telefonem. Gdyby znała pokój środkowego mogłaby
poczekać na niego przed nim, a tak musiała pozwalać na ciągłe nadskakiwanie
obsługi hotelowej. Nie była jedną partnerką siatkarza, która przybyła do
hotelu, więc po chwili wdała się w krótka rozmowę z dziewczyną Piotra
Nowakowskiego. Z kimś czas zdecydowanie szybciej zleciał i nim się zorientowała
poczuła na swoim ramieniu dłoń Andrzeja. Przytuliła się do niego. Konarski miał
iść na jakąś grę do pokoju Kłosa i Zatorskiego, więc Wrona od razu pociągnął ją
w stronę windy. Jeszcze tylko usłyszeli głos trenera, że czas z rodzinami to
dwie godziny i ani minuty dłużej. W windzie Andrzej pocałował ją zachłannie. Ta
kobieta działała na niego w taki sposób i to jeszcze tak ubrana. Buty na
wysokim obcasie podkreślały jej długie nogi, a dopasowana bluzka uwydatniała
wcięcie w tali i idealnej wielkości biust. Oddawała pieszczotę z taką samą
mocną.
- Uspokój się – wyszeptała, gdy pozwolił złapać jej powietrze.
- Sama słyszałaś, mamy
ograniczony czas - mruknął pomiędzy pocałunkami, a jego ręka powędrowała na jej
piersi osłonięte materiałem bluzki. Z jej malinowych warg wydobyło się krótkie
westchnienie tęsknoty za jego dotykiem.
- Po pierwsze jesteś w pracy,
a po drugiej nie masz pokoju sam, a mój jest w innym hotelu.
- Konar trochę zabawi u
chłopaków, a my wywiesimy tę śliczną zawieszkę "Nie przeszkadzać" -
wziął ją na ręce.
- Puszczaj mnie. Umiem sama
chodzić - zaśmiała się. Wyniósł ją z windy, a słodki zapach jej perfum
przyjemnie drażnił jego nos.
- Daj mi poćwiczyć przed
ślubem. – Włożyła kartę do drzwi pokojowych, a on je otworzył łokciem i
popchnął, ze znaczącym spojrzeniem przenosząc brunetkę przez próg.
- W noszeniu mnie na rękach
masz akurat wprawę, więc jesteś wyćwiczony. - Rozejrzała się po pokoju. -
Matko! Wy macie tu porządek, co się stało?! – Doskonale pamiętała poprzedni
sezon i to jaki chaos panował w pokoju tej dwójki. Nie poznawała go.
- Konar mnie zmusił, bo jego
żonka miała wpaść - wzruszył ramionami.
- Użył do tego siły czy jak?
Muszę się tego dowiedzieć, bo przecież ja ciebie nie mogę do tego nigdy
nakłonić. Koniecznie muszę z nim porozmawiać na ten temat.
- Na razie, to będziesz
rozmawiać ze mną - rzucił ją na łóżko.
- W hali zachowywałeś się jak
bardziej cywilizowany człowiek.
- Bo byś mnie okrzyczała za
publiczne okazywanie czułości - wszedł na materac i oparł dłonie po obu
stronach jej ciała.
- Zrobiłabym to. Masz rację.
- Więc kiedy jesteśmy sami,
chyba mogę się tobą należycie nacieszyć? - trącił jej nos swoim.
- Mecz się jutro sam nie
zagra, kochanie - odsunęła głowę do tyłu.
- Nasłuchałaś się przesądów.
To mi tylko doda energii - sięgnął językiem jej szyi.
- Wasz trener jednak sądzi co
innego... - zadrżała lekko. Pragnęła go. Tęskniła za jego dotykiem. Każdy
kolejny dzień to były jak tortury
- Gdyby sądził inaczej, dałby
nam pięć minut albo zapędził do jakiejś sali konferencyjnej. Jest facetem jak
my, wie, jak spędzimy ten czas - rozkoszował się jej zapachem i wodził nosem po
jej idealnej szyi. Czuł, że atmosfera w pokoju zaczyna gęstnieć. Byli
normalnymi ludźmi, którzy mieli swoje potrzeby, pragnienia. A jej bliskość po
tak długim czasie musiała na niego tak działać. Nie mógł się powstrzymać.
Pragnął jej, pożądał i kochał. Widział w jej oczach to samo.
Miłość:
jest to dające szczęście pragnienie uprawiania seksu wyłącznie z jedną osobą,
mimo nadarzających się okazji do uprawiania go z innymi. [4]
- I to jest niby ten
argument, który ma mnie przekonać? - spojrzała na niego z powątpiewaniem.
- Nie. To ja jestem
argumentem, który cię przekona - ściągnął koszulkę przez głowę i rzucił ją na
fotel.
- To jest cios poniżej pasa.
Tak się nie robi - mamrotała pod nosem i próbowała skupić wzrok na czymś innym tylko nie na jego
ciele. To było dość trudne zadanie. Mogła na niego patrzeć godzinami i uczyć
się na pamięć każdego najmniejszego fragmentu, który i tak znała.
- To ty mnie kusisz - wsunął
dłonie pod jej bluzkę.
- Niby czym? - gdy poczuła jego
ręce z jej ust wydobyło się ciche westchnienie.
- Całą sobą - podwinął
materiał i palcem zataczał kółka wokół jej pępka, a od czasu do czasu zahaczał
o partie ciała schowane pod materiałem szortów. - Straciłem dla pani głowę,
pani Ingo.
- Jeszcze jestem panną. To
powinno być zakazane - jęknęła zrezygnowana. - Drzwi. Zamknij drzwi na klucz -
wyszeptała, ocierając o siebie ich wargi.
- Masz rację, jeszcze, by
chcieli podglądać, zazdrośnicy - szybko przemierzył trasę od łóżka do drzwi i z
powrotem.
Ile
nam pozostało życia od spotkania do spotkania
Chciałabym
cię całować i trzymać w ramionach
Chciałabym
móc gorzko płakać na twoich kolanach
Zasnąć
obok na łabędzich piórach. [1]
- Lepiej. Teraz mogę
rozpatrzeć twoją propozycję - powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
- Mam nadzieję, że zrobisz to
szybko i z pozytywnym skutkiem.
- A to nie tak, że powinniśmy
ćwiczyć wstrzemięźliwość? - Przejechała palcem wskazującym po jego ciele. Poczuła
jak zadrżał pod wpływem jej dotyku.
- Jeśli tak, to wcale w tym
nie pomagasz - wychrypiał.
- Nie? Ups, wybacz - ustami
zaczęła wodzić po jego ramionach.
- Inga... Jesteś niemożliwa.
- Pod jakim względem? -
spojrzała na niego spod rzęs, a ręce zawędrowały na jego spodnie.
- Już dobrze wiesz - ponownie
wpił się w jej wargi i oddał w jej ręce.
- Nie wiem. Oświeć mnie panie
siatkarzu.
- Najpierw mówisz, że to
zaszkodzi mojej formie, potem, że mamy zachować wstrzemięźliwość, a teraz
dobierasz mi się do spodni - pozbawił ją w końcu koszulki. Poczuł jak wzbiera w
nim pożądanie.
- Mogę przestać, a zapowiadał
się taki miły czas - udawała zawiedzioną.
- Oświadczyłem się diablicy -
jęknął i mocniej na nią naparł.
- Sam się na mnie rzuciłeś w
windzie - pozbawiła go spodni, które rzuciła na fotel.
- Może kiedyś dożyjemy czasów,
kiedy to ty się będziesz rzucać na mnie - uśmiechnął się.
- Grzeczne dziewczynki nie
rzucają się na mężczyzn - powiedziała z niewinną miną i pocałowała go. Czuła
jak jego dłonie błądzą po jej ciele. Z ust wydobywały się ciche jęki. Ogień w
jej ciele płonął i tylko on mógł go ugasić. Nie pozwalała mu się odsunąć. Przy
nim czuła się pożądana, zamieniała się w namiętną kochankę. Chciała oddać mu
nawet najmniejszą przyjemność. Tego wieczora nawet nie przyszło jej do głowy,
że to się tak skończy. Sądziła, że raczej poleżą chwilę i porozmawiają. Taki
scenariusz nie przyszedł jej nawet do głowy.
- Tylko ich w sobie
rozkochują, co? - mruknął, obejmując ją mocno.
Zdjął jej szorty, które miała
na sobie. Lekko oliwkowa skóra kusiła swoją delikatnością. Składał na niej
czułe pocałunki, jakby zapewnienie o jego oddaniu. Wiedział, że jej początkowy
opór wynikał tylko z troski o jego formę i by nie miał kłopotów, ale czuł tęsknotę
jaka od niej biła. Chciał ją zaspokoić zwłaszcza, że wiedział o kolejnej
długiej rozłące jaka ich czekała. Zostawiając mokre ślady swoich warg na jej
ciele wiedział, że to będzie ta chwila, która pomoże mu przetrwać tęsknotę. Jej
niespodzianka, ich wspólne uniesienie i kilka skradzionych chwil po nim.
Pójdę
za tobą wszędzie – na wschód
Wrócę
za tobą - na zachód
Ty
tylko powtarzaj te słowa
Będziemy
razem na zawsze, na zawsze
[1]
___________________
[1]
Sylwia Grzeszczak - Za
toboy
[2]
Pittacus Lore
[3]
Camilla Läckberg
[4] Orhan Pamuk __________________
No dobrze to mamy kolejny rozdział. Jak Wam się podoba? Jeśli mam być szczera to nawet nie podejrzwałam, że to opowiadanie rozwinie się tak bardzo. Przed nami jeszcze trochę, ale powoli zbliżamy się do końca.
Pozdrawiam, Lady Spark :)
Ja też nie myślałam hue hue hue ale zaraz powiesz, że wcale mi się to nie zdarza :P
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie taki Andrzej mi się niesłychanie podoba! Jest czuły, kochany, pociągający, no ideał. Inga jest dla niego najważniejsza, to widać. Oby dotrwali do tego ślubu i nie zabili nikogo do tej pory :P
Inga trafiła idealnie, nie da się ukryć. Doczekała się czasów, kiedy Andrzejek nie ma w głowie nikogo innego poza nią. Jestem pewna, że on to by ją zaciągnął i w tej chwili do kościoła, ale nie zadawał matkom takiego ciosu prosto w serce. Niech coś mają kobiety z życia.
No to jazda z tym ślubem! Facundo czeka!
Pozdrawiam, Jędza MAZW
Dobra dobra ja Ingę rozszyfrowałam! Niespodzianka niespodzianką, wypad na mecz wypadem ale ja doskonale wiem o co jej chodziło! Ona chciała sprawdzić Andrzejka! Tak! Ni mniej ni więcej tylko właśnie o to - chciała zobaczyć, czy jak będzie wiedział, że jej nie ma to będzie się oddawała jakimś przytulaskom/buziaczkom z fankami! Ha, wiedziałam, że właśnie o to chodziło!
OdpowiedzUsuńNo, ale nasz Andrzejek jest przecież wierny jak pies i nic takiego nie miałoby miejsca! Poza tym jest taki uroczy, że czytając o nim nie sposób się nie uśmiechnąć! :D
Buziaczki :*