piątek, 30 października 2015

Rozdział trzydziesty pierwszy – Niespodzianka

Wspólne zamieszkanie, zaręczyny, ślub, dzieci, a potem wiele nakładających się na siebie powszednich dni. Aż któregoś dnia spojrzą na siebie i odkryją, że razem dożyli starości. To przecież niezbyt wygórowane życzenie.” [3]
22 sierpnia 2015 r.
Inga, stała przy barierkach i czekała, aż tłum wychodzących trochę zmaleje. Kompletnie nie zamierzała zostać stratowaną przez całe stada kibiców. Głowa zaczynała ją boleć od ciągłych nawoływań ze strony grupki osób, która stała obok niej. Pokiwała tylko głową z dezaprobatą. Zamierzała udać się do hotelu by potem w spokoju znaleźć swojego narzeczonego i ukraść go na kilka chwil. Wyjęła telefon z kieszeni spodni i zaczęła sprawdzać swoją pocztę mailową. Inga, kolejny raz obrzuciła wzorkiem tłum, który wcale nie malał. Zastanawiała się czy kiedykolwiek wyjdzie z hali i dotrze do hotelu. Chciała zrobić narzeczonemu niespodziankę w hotelu gdzie była zakwaterowana kadra. Ona nie dostała już tam pokoju, więc wynajęła go w innym. Całe szczęście, że udało jej się dogadać z Ignaczakiem, że podstępem przemyci dla niej bilety i na dodatek nie wygada się Wronie, że ona gdzieś w Toruniu jest. To był jedyny plus tego, że Krzysiek nie był już w kadrze.
- Utknę tu do północy - mruknęła mało zadowolona i cicho westchnęła. Nie lubiła tego ścisku. Czuła się w nim jakby za chwilę miało braknąć jej powietrza. W dalszym ciągu opierała się barierkę i ignorowała nawołania kibiców, które robiły się coraz głośniejsze.
Andrzej właśnie zbierał się z parkietu po rozciągnięciu wszystkich mięśni. Nie dało się nie słyszeć nawoływań fanów. Zamiast iść prosto do szatni, skręcił w stronę barierek. Wrzaski przybrały na sile i pod jego nos podsunięto pierwsze markery i kartki do podpisu. Rozglądał się lekko dookoła, gdy nagle doznał szoku. Nie był pewien, czy nie ma omamów, gdy zobaczył w tłumie wychodzących znajomą postać. Jego narzeczona ani słowem nie zająknęła się, że chciałaby przyjechać na Memoriał. Stracił zainteresowanie ludźmi krzyczącymi jego imię.
- Inga! - zawołał na próbę.
Usłyszała jak ktoś woła jej imię. Odruchowo rozejrzała się dookoła i zauważyła, że Andrzej stoi kilka metrów obok niej tuż przy grupce, którą kilka chwil wcześniej obrzuciła spojrzeniem. Uśmiechnęła się lekko do niego. Teraz już miał pewność. Bez słowa odszedł w stronę brunetki, zostawił nawołujący go tłum  i stanął przed nią.
- Spodziewałam się większego entuzjazmu na mój widok – mruknęła cicho, bo kompletnie zaskoczyła ją jego reakcja. Sądziła, że bardziej się ucieszy. Znowu nie widzieli się kilka długich tygodni. Tęskniła za nim.
Jesteś mi droższy nawet od życia
Ci co nie wierzą są nam niepotrzebni
Nie dosięgną serca z piersi o północy
Nie zapomnij mojego oddechu, pamiętaj. [1]
- Uznajmy, że byłem w szoku - mruknął i szybko chwycił ją, przenosząc przez barierkę. Przytulił się do niej mocno.
- Tęskniłam. Chciałam cię złapać dopiero w hotelu żebyś mógł spokojnie zrobić te wszystkie swoje pomeczowe czynności - uśmiechnęła się.
Nie lubiła gdy po meczu próbował ją objąć, ale po tak długiej nieobecności to już jej nie przeszkadzało. Liczyła się jego obecność. Czuła na sobie ciekawskie spojrzenia, ale nie zwracała na nie uwagi. Najważniejszy był teraz środkowy. Chociaż obejmował ją, gładził jej plecy, czuła na swoich włosach jego ciepły oddech to uczucie tęsknoty przemawiało przez nią całą. Ich uczucie po tych kilku miesiącach burz odżyło na nowo, zakochali się w sobie jeszcze raz i jeszcze mocniej. Słysząc bicie jego serca świat mógł przestać istnieć. Nie potrzebowała nikogo więcej oprócz niego.
To najgorszy rodzaj tęsknoty. Kiedy ten ktoś jest tuż przy tobie, a ty i tak za nim tęsknisz. [2]
- Właśnie robię moje pomeczowe czynności - wpatrywał się w jej twarz z uśmiechem. Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i delikatnie pocałował. Nie mógł uwierzyć, że znowu ją widzi. Zaczynał się gorący etap na zgrupowaniu, po Memoriale nadchodził czas Pucharu Świata, a potem jeszcze Mistrzostwa Europy. Przy dobrych wiatrach mieli się znowu zobaczyć na tydzień przed ślubem.
- Właśnie to mi powiększyłeś liczbę wrogów na świecie o kilkaset osób - uśmiechała się tak jak już dawno tego nie widział. Kochał ten uśmiech i każdą inną jego wersję. - Ale to chyba znaczyło, że tęskniłeś - powiedziała, gdy pocałował ją delikatnie kolejny raz. Uwielbiała gdy to robił, gdy porzucał dla niej wszystko inne i udowadniał jej, że jest najważniejsza na świecie.
- Jak diabli - odpowiedział. - Nie mogę się doczekać, aż się pobierzemy i wtedy nie będę się musiał martwić, że ktoś mi cię odbierze.
Wspólne zamieszkanie, zaręczyny, ślub, dzieci, a potem wiele nakładających się na siebie powszednich dni. Aż któregoś dnia spojrzą na siebie i odkryją, że razem dożyli starości. To przecież niezbyt wygórowane życzenie. [3]
- Nie mówmy teraz o ślubie, proszę. Zaczyna się kompletna gorączka. Twoja mama zaczyna panikować, moja chodzi nerwowa, bo kolor serwetek nie pasuje do zasłon. Mam problem z suknią i w pracy jest kocioł. Dlatego tu jestem, żeby nie słuchać ich wiecznych rozmów, że znowu coś nie gra, bo Andrzej nagle wystrzelił ze ślubem w październiku.
- Dobrze wiesz, że dla mnie te wszystkie pierdoły nie mają znaczenia. Wystarczyłby mi ślub w kościele i skromne przyjęcie. To one wymyśliły wielkie wesele, teraz niech rozwiązują problemy - założył kosmyk włosów za jej ucho. - Obiecuję, że nie będziemy już o tym rozmawiać.
- Dziękuję. Jak ty się czujesz? Żadnej kontuzji ani nic?
- Nic poza kontuzją serca. Wariowałem z tęsknoty.
- Ja też. Pusto jest w mieszkaniu bez ciebie i łóżko takie duże. - Wyjęła dzwoniący telefon, spojrzała na ekran i odrzuciła połączenie. - Chyba go wyłączę na ten weekend. Mamie, pewnie znowu coś nie pasuje. Zwariuje tam z nimi - oparła czoło o jego tors.  
- Niczym się nie martw. Jestem przy tobie - pogłaskał ją po głowie.
- Po prostu czuję się zmęczona i to dlatego tak smęcę, ale jakbyś ich posłuchał to po godzinie miałbyś dość. Przepraszam. Powinnam słuchać tego jak bardzo jesteś szczęśliwy mogąc założyć koszulkę reprezentacyjną, a nie gadać jakieś głupoty. Już się poprawiam - uśmiechnęła się lekko i pomachała Karolowi, który właśnie ich mijał.
- O nie, kochana. Rozmawiamy o samopoczuciu każdego z nas. Nie będę szczęśliwy, jeśli ty nie będziesz.
- Jestem szczęśliwa, ale nasze mamy działające wspólnie to gorsze niż jakieś tortury.
- Musimy to razem przetrzymać - zaśmiał się.
- Kto musi to musi. Jesteś od tego odcięty, więc mi się tu nie wymądrzaj - również zaczęła się śmiać.
- A kto ci zabrania ruszyć ze mną w tournee po świecie? - wyszczerzył się.
- Ja? Proszę cię. Miałbyś mnie dość po tygodniu. Pilnować to ja mogę dzieci, a nie dorosłego faceta - wytknęła język w jego stronę.
- Zatem mówisz, że chcesz mieć jakieś dzieci do pilnowania? - poruszył znacząco brwiami.
- Rozumiesz mnie nie tak jak powinieneś. Już chcesz żebym zamieniła się w worek hormonów, które zrobią ze mnie okropna kobietą w ciele wieloryba? - próbowała się nie zaśmiać.
- Zawsze będziesz najpiękniejsza - popatrzył na nią z czułością. Zarumieniła się na jego słowa. Lubił kiedy to robiła. Była wtedy urocza. Dla niego jej uroda nie miała sobie równych i nawet jeśli w ciąży miała się trochę zmienić to przecież będzie nosiła ich dziecko pod sercem.
- Jesteś dla mnie najważniejszy, wiesz?
- Wiem - ucałował jej czoło. - Idę wziąć prysznic, a potem widzimy się w hotelu. Znasz adres?
Jak daleko jest moja radość
Mój ból, moja miłość, nagroda
Jesteś istotą wszystkiego, moim oddechem, moją ojczyzną
Odtrącam wszystkich, bo ty jesteś moim sensem. [1]
Kiwnęła głową na znak zgody i uśmiechnęła się lekko. Pocałowała go w policzek, a on pomógł jej znowu znaleźć się za barierką. Już bez większych problemów dotarła do wyjścia z toruńskiego obiektu. Zatrzymała jakąś taksówkę i podała adres hotelu. Dopiero w samochodzie uświadomiła sobie, że nie zapytała Andrzeja o numer pokoju, a to znaczyło, że musiała czekać przy recepcji, aż kadra wróci do hotelu. Zapłaciła kierowcy i wbiegła do środka, bo zaczął padać deszcz, a ona miała na sobie tylko króciutkie szorty, bluzkę z jednym rękawem oraz sandałki na wysokim obcasie. Osuszyła włosy ręką, bo krople jakie spadały z nieba były ogromne. Usiadła na fotelu i zaczęła bawić się telefonem. Gdyby znała pokój środkowego mogłaby poczekać na niego przed nim, a tak musiała pozwalać na ciągłe nadskakiwanie obsługi hotelowej. Nie była jedną partnerką siatkarza, która przybyła do hotelu, więc po chwili wdała się w krótka rozmowę z dziewczyną Piotra Nowakowskiego. Z kimś czas zdecydowanie szybciej zleciał i nim się zorientowała poczuła na swoim ramieniu dłoń Andrzeja. Przytuliła się do niego. Konarski miał iść na jakąś grę do pokoju Kłosa i Zatorskiego, więc Wrona od razu pociągnął ją w stronę windy. Jeszcze tylko usłyszeli głos trenera, że czas z rodzinami to dwie godziny i ani minuty dłużej. W windzie Andrzej pocałował ją zachłannie. Ta kobieta działała na niego w taki sposób i to jeszcze tak ubrana. Buty na wysokim obcasie podkreślały jej długie nogi, a dopasowana bluzka uwydatniała wcięcie w tali i idealnej wielkości biust. Oddawała pieszczotę z taką samą mocną.
- Uspokój się – wyszeptała,  gdy pozwolił złapać jej powietrze.
- Sama słyszałaś, mamy ograniczony czas - mruknął pomiędzy pocałunkami, a jego ręka powędrowała na jej piersi osłonięte materiałem bluzki. Z jej malinowych warg wydobyło się krótkie westchnienie tęsknoty za jego dotykiem.
- Po pierwsze jesteś w pracy, a po drugiej nie masz pokoju sam, a mój jest w innym hotelu.
- Konar trochę zabawi u chłopaków, a my wywiesimy tę śliczną zawieszkę "Nie przeszkadzać" - wziął ją na ręce.
- Puszczaj mnie. Umiem sama chodzić - zaśmiała się. Wyniósł ją z windy, a słodki zapach jej perfum przyjemnie drażnił jego nos.
- Daj mi poćwiczyć przed ślubem. – Włożyła kartę do drzwi pokojowych, a on je otworzył łokciem i popchnął, ze znaczącym spojrzeniem przenosząc brunetkę przez próg.
- W noszeniu mnie na rękach masz akurat wprawę, więc jesteś wyćwiczony. - Rozejrzała się po pokoju. - Matko! Wy macie tu porządek, co się stało?! – Doskonale pamiętała poprzedni sezon i to jaki chaos panował w pokoju tej dwójki. Nie poznawała go.
- Konar mnie zmusił, bo jego żonka miała wpaść - wzruszył ramionami.
- Użył do tego siły czy jak? Muszę się tego dowiedzieć, bo przecież ja ciebie nie mogę do tego nigdy nakłonić. Koniecznie muszę z nim porozmawiać na ten temat.
- Na razie, to będziesz rozmawiać ze mną - rzucił ją na łóżko.
- W hali zachowywałeś się jak bardziej cywilizowany człowiek.
- Bo byś mnie okrzyczała za publiczne okazywanie czułości - wszedł na materac i oparł dłonie po obu stronach jej ciała.
- Zrobiłabym to. Masz rację.
- Więc kiedy jesteśmy sami, chyba mogę się tobą należycie nacieszyć? - trącił jej nos swoim.
- Mecz się jutro sam nie zagra, kochanie - odsunęła głowę do tyłu.
- Nasłuchałaś się przesądów. To mi tylko doda energii - sięgnął językiem jej szyi.
- Wasz trener jednak sądzi co innego... - zadrżała lekko. Pragnęła go. Tęskniła za jego dotykiem. Każdy kolejny dzień to były jak tortury
- Gdyby sądził inaczej, dałby nam pięć minut albo zapędził do jakiejś sali konferencyjnej. Jest facetem jak my, wie, jak spędzimy ten czas - rozkoszował się jej zapachem i wodził nosem po jej idealnej szyi. Czuł, że atmosfera w pokoju zaczyna gęstnieć. Byli normalnymi ludźmi, którzy mieli swoje potrzeby, pragnienia. A jej bliskość po tak długim czasie musiała na niego tak działać. Nie mógł się powstrzymać. Pragnął jej, pożądał i kochał. Widział w jej oczach to samo.
Miłość: jest to dające szczęście pragnienie uprawiania seksu wyłącznie z jedną osobą, mimo nadarzających się okazji do uprawiania go z innymi. [4]
- I to jest niby ten argument, który ma mnie przekonać? - spojrzała na niego z powątpiewaniem.
- Nie. To ja jestem argumentem, który cię przekona - ściągnął koszulkę przez głowę i rzucił ją na fotel.
- To jest cios poniżej pasa. Tak się nie robi - mamrotała pod nosem i próbowała  skupić wzrok na czymś innym tylko nie na jego ciele. To było dość trudne zadanie. Mogła na niego patrzeć godzinami i uczyć się na pamięć każdego najmniejszego fragmentu, który i tak znała.
- To ty mnie kusisz - wsunął dłonie pod jej bluzkę.
- Niby czym? - gdy poczuła jego ręce z jej ust wydobyło się ciche westchnienie.
- Całą sobą - podwinął materiał i palcem zataczał kółka wokół jej pępka, a od czasu do czasu zahaczał o partie ciała schowane pod materiałem szortów. - Straciłem dla pani głowę, pani Ingo.
- Jeszcze jestem panną. To powinno być zakazane - jęknęła zrezygnowana. - Drzwi. Zamknij drzwi na klucz - wyszeptała, ocierając o siebie ich wargi.
- Masz rację, jeszcze, by chcieli podglądać, zazdrośnicy - szybko przemierzył trasę od łóżka do drzwi i z powrotem.
Ile nam pozostało życia od spotkania do spotkania
Chciałabym cię całować i trzymać w ramionach
Chciałabym móc gorzko płakać na twoich kolanach
Zasnąć obok na łabędzich piórach. [1]
- Lepiej. Teraz mogę rozpatrzeć twoją propozycję - powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
- Mam nadzieję, że zrobisz to szybko i z pozytywnym skutkiem.
- A to nie tak, że powinniśmy ćwiczyć wstrzemięźliwość? - Przejechała palcem wskazującym po jego ciele. Poczuła jak zadrżał pod wpływem jej dotyku.
- Jeśli tak, to wcale w tym nie pomagasz - wychrypiał.
- Nie? Ups, wybacz - ustami zaczęła wodzić po jego ramionach.
- Inga... Jesteś niemożliwa.
- Pod jakim względem? - spojrzała na niego spod rzęs, a ręce zawędrowały na jego spodnie.
- Już dobrze wiesz - ponownie wpił się w jej wargi i oddał w jej ręce.
- Nie wiem. Oświeć mnie panie siatkarzu.
- Najpierw mówisz, że to zaszkodzi mojej formie, potem, że mamy zachować wstrzemięźliwość, a teraz dobierasz mi się do spodni - pozbawił ją w końcu koszulki. Poczuł jak wzbiera w nim pożądanie.
- Mogę przestać, a zapowiadał się taki miły czas - udawała zawiedzioną.
- Oświadczyłem się diablicy - jęknął i mocniej na nią naparł.
- Sam się na mnie rzuciłeś w windzie - pozbawiła go spodni, które rzuciła na fotel.
- Może kiedyś dożyjemy czasów, kiedy to ty się będziesz rzucać na mnie - uśmiechnął się.
- Grzeczne dziewczynki nie rzucają się na mężczyzn - powiedziała z niewinną miną i pocałowała go. Czuła jak jego dłonie błądzą po jej ciele. Z ust wydobywały się ciche jęki. Ogień w jej ciele płonął i tylko on mógł go ugasić. Nie pozwalała mu się odsunąć. Przy nim czuła się pożądana, zamieniała się w namiętną kochankę. Chciała oddać mu nawet najmniejszą przyjemność. Tego wieczora nawet nie przyszło jej do głowy, że to się tak skończy. Sądziła, że raczej poleżą chwilę i porozmawiają. Taki scenariusz nie przyszedł jej nawet do głowy.
- Tylko ich w sobie rozkochują, co? - mruknął, obejmując ją mocno.
Zdjął jej szorty, które miała na sobie. Lekko oliwkowa skóra kusiła swoją delikatnością. Składał na niej czułe pocałunki, jakby zapewnienie o jego oddaniu. Wiedział, że jej początkowy opór wynikał tylko z troski o jego formę i by nie miał kłopotów, ale czuł tęsknotę jaka od niej biła. Chciał ją zaspokoić zwłaszcza, że wiedział o kolejnej długiej rozłące jaka ich czekała. Zostawiając mokre ślady swoich warg na jej ciele wiedział, że to będzie ta chwila, która pomoże mu przetrwać tęsknotę. Jej niespodzianka, ich wspólne uniesienie i kilka skradzionych chwil po nim.
Pójdę za tobą wszędzie – na wschód
Wrócę za tobą - na zachód
Ty tylko powtarzaj te słowa
Będziemy razem na zawsze, na zawsze [1]
___________________
[1] Sylwia Grzeszczak - Za toboy
[2] Pittacus Lore
[3] Camilla Läckberg
[4] Orhan Pamuk 
__________________
No dobrze to mamy kolejny rozdział. Jak Wam się podoba? Jeśli mam być szczera to nawet nie podejrzwałam, że to opowiadanie rozwinie się tak bardzo. Przed nami jeszcze trochę, ale powoli zbliżamy się do końca. 
Pozdrawiam, Lady Spark :) 

2 komentarze:

  1. Ja też nie myślałam hue hue hue ale zaraz powiesz, że wcale mi się to nie zdarza :P
    W każdym bądź razie taki Andrzej mi się niesłychanie podoba! Jest czuły, kochany, pociągający, no ideał. Inga jest dla niego najważniejsza, to widać. Oby dotrwali do tego ślubu i nie zabili nikogo do tej pory :P
    Inga trafiła idealnie, nie da się ukryć. Doczekała się czasów, kiedy Andrzejek nie ma w głowie nikogo innego poza nią. Jestem pewna, że on to by ją zaciągnął i w tej chwili do kościoła, ale nie zadawał matkom takiego ciosu prosto w serce. Niech coś mają kobiety z życia.
    No to jazda z tym ślubem! Facundo czeka!
    Pozdrawiam, Jędza MAZW

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra dobra ja Ingę rozszyfrowałam! Niespodzianka niespodzianką, wypad na mecz wypadem ale ja doskonale wiem o co jej chodziło! Ona chciała sprawdzić Andrzejka! Tak! Ni mniej ni więcej tylko właśnie o to - chciała zobaczyć, czy jak będzie wiedział, że jej nie ma to będzie się oddawała jakimś przytulaskom/buziaczkom z fankami! Ha, wiedziałam, że właśnie o to chodziło!

    No, ale nasz Andrzejek jest przecież wierny jak pies i nic takiego nie miałoby miejsca! Poza tym jest taki uroczy, że czytając o nim nie sposób się nie uśmiechnąć! :D

    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń