„Odwróć
się i spójrz, a w twarzy jej, w jej oczach zobaczysz odbicie Twoich snów.” [1]
23
maja 2016 r.
Inga
siedziała z głową opartą o ramię Andrzeja w poczekalni. Za chwilę mieli wejść
do gabinetu lekarza. Siatkarzowi udało się dostać dwa dni wolnego od trenera
żeby być tego dnia przy żonie. Pierwsze badania spędził albo w samolocie albo
na jakimś meczu wyjazdowym. Przy tym chciał być i zobaczyć w końcu obraz
dziecka na żywo. Na dodatek mieli dowiedzieć się czy to chłopiec czy
dziewczynka. Pocałował ją w czoło i uśmiechnął się do niej. Mocniej ścisnęła
jego dłoń. Cieszyła się, że jest obok i w końcu wspólnie zobaczą swoje dziecko.
Pobyt w rodzinnym domu był relaksujący, ale mimo wszystko wolałaby spędzić ten
czas w ich bełchatowskim mieszkaniu. Każdego dnia walczyła z mamą by ta nie
zaczynała swojej tyrady na temat Andrzeja. Nie mogła zrozumieć własnej
rodzicielki. Przecież sama założyła rodzinę z człowiekiem, którego kochała a
tego samego zabraniała swojej córce. Czasami dziewczyna czuła się zagubiona.
Siatkarz pojechał na zgrupowanie do Spały. Wiedziała, że to część jego zawodu i
nie miała tego za złe. Tylko tęskniła za nim.
- Pani Inga Wrona – z gabinetu
wyszła kobieta w bardziej zaawansowanej ciąży niż Inga. Odczekali moment, aż
zwolni się przejście i weszli do środka. Z badaniami kobiety powstało pewne
zamieszanie, bo część wykonywana była w Łodzi kiedy mieszkała w Bełchatowie, a
teraz musiała wszystkie papiery przenieść do Warszawy i poszło to zdecydowanie
sprawniej tylko ze względu na to, że ojciec dziewczyny był lekarzem i
wykorzystał swoje dojścia. – Proszę niech państwo usiądą – powiedział doktor i
wskazał na dwa krzesła przed swoim biurkiem. Wziął teczkę Ingi do ręki i zaczął
przeglądać. Ciąża przebiegała prawidłowo. Przeprowadził krótki wywiad a
następnie zaprosił parę do pokoju obok, gdzie miał przeprowadzić badanie USG.
Andrzej pomógł ułożyć się
dziewczynie na łóżku, a sam usiadł na krześle obok. Inga natychmiast
odnalazła jego dłoń. Lekarz rozprowadził po jej brzuchu specjalny żel i
rozpoczął badanie.
I
tam nad łukiem tęczy znajdziesz klucz
Do
tajemnicy niekończącej się opowieści [1]
- Panie doktorze… - zaczęła Inga.
- Tak? – spojrzał na nią z
uśmiechem.
- Czy możemy usłyszeć bicie serca?
Mąż jeszcze nie słyszał.
- Bał się pan? – spytał ze śmiechem,
ale spełnił prośbę pacjentki.
Równomierne bicie małego serduszka
rozległo się po pomieszczeniu. W niebieskich oczach Andrzeja pojawiły się łzy,
które po chwili spłynęły po jego policzkach. Ucałował dłoń żony. Docierało do
niego jak bardzo był głupi, że zwlekał z tak ważną decyzją, doceniał jak wielką
cierpliwością wykazała się Inga czekając na niego tyle czasu. Poczuła na swojej
ręce coś mokrego. Odwróciła wzrok do obrazu USG i zobaczyła męża, który płakał.
Pogładziła wnętrze jego dłoni kciukiem.
- Dobrze to teraz sprawdzimy z kim
mamy do czynienia. No maleństwo. Pokażesz nam czy jesteś synusiem mamusi czy
córeczką tatusia? – To był właśnie sposób prowadzenia badań tego lekarza. Z
żartem i swobodą. Po dłuższej chwili z uśmiechem zakomunikował informację na
którą czekali Inga i Andrzej. – Gratulację! Będą mieli państwo syna.
Wrona
schował twarz w dłoniach. Jego ciałem wstrząsał delikatny płacz. To było jak
piękny sen, z którego nie chciał się obudzić. Dopiero teraz w pełni poczuł się
ojcem, gdy widział obraz dziecka na żywo, gdy usłyszał bicie jego maleńkiego
serduszka, gdy trzymał Ingę i wspólnie przeżywali tę wspaniałą chwilę. Nadmiar
emocji z przeciągu ostatnich minut znalazł ujście w łzach szczęścia.
Szczęście
to coś do zrobienia, ktoś do kochania i nadzieja na coś [2]
-
Może się już pani ubrać – zakomunikował lekarz i podał jej kilka kawałków
ręcznika papierowego. – Z dzieckiem wszystko w porządku. Ciąża przebiega
książkowo. Jednak zalecam dużo odpoczynku – mówił, gdy Inga wycierała brzuch i
poprawiała swoją bluzkę.
Usiadła
na łóżku. Otarła łzy z policzków męża i uśmiechnęła się do niego. Sama również
się popłakała. Przytulił się mocno do niej. Pocałowała go w policzek i
uśmiechnęła się. Po chwili rozmowy z lekarzem wyszli z gabinetu. Andrzej
pozwolił Indze schować rzeczy do torebki, a potem mocno ją do siebie przytulił.
-
Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję – szeptał do jej ucha łamiącym się głosem.
Odwróć
się i spójrz, a w twarzy jej
W
jej oczach zobaczysz odbicie Twoich snów [1]
Miała
wrażenie, że żyją w bajce. Od dłuższego czasu żadnej sprzeczki tylko radość z
tego, że mają zostać rodzicami. Uśmiechnęła się do niego i skierowali się w
stronę samochodu. Po godzinie przedzierania się przez korki zaparkowali przed
domem rodziców Ingi. Czas w samochodzie pozwolił Andrzejowi dojść do siebie.
Spokojny głos Ingi i to jak bardzo była szczęśliwa pozwoliły mu się uspokoić.
Ledwo przekroczyli próg pustego domu wziął ją na ręce.
-
Puść mnie, wariacie! – powiedziała ze śmiechem i złapała się jego szyi.
-
Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Mogę cię nosić na rękach cały
czas.
-
Nie musisz. Postaw mnie na podłodze. Jestem ciężka.
-
Jesteście najsłodszym ciężarem na ziemi. Posiedzimy w salonie?
-
Tak. Tylko daj mi wziąć coś do picia – postawił ją na zimnych kafelkach i
pocałował. Poczuła rozprzestrzeniającą się po jej ciele radość.
-
Czekam w salonie – powiedział do niej.
Z
kuchni wzięła sok i dwie szklanki. Po chwili już siedziała oparta o tors
Andrzeja z jego rękami na brzuchu. Skakali po kanałach szukając czegoś co
mogliby wspólnie obejrzeć.
-
Nasz syn chyba chce nam coś powiedzieć – zaśmiał się środkowy, gdy poczuł
kopnięcia.
-
Pewnie to, że jest szczęśliwy i nas kocha.
-
My też cię kochamy i jesteś naszym szczęściem. Czekamy na koniec września, aż
do nas przyjdziesz – powiedział do brzucha Andrzej i pocałował go.
-
Boję się – powiedziała cicho Inga, gdy środkowy wrócił do poprzedniej pozycji.
-
Czego się boisz, skarbie? Hmmm? Co ci zaprząta głowę? – przytulił swój policzek
do partnerki.
-
Porodu, tego czy damy sobie radę z małym dzieckiem.
Nigdy
nie okazuj lęku bo inaczej zgaśnie i wypali się
W
twoich dłoniach iskierka narodzin nowego dnia [1]
-
Inguś – ucałował ją w głowę. – Wszystko będzie dobrze. Ani tobie ani
dziecku nic się nie stanie. Zobaczysz. Posłuchaliśmy twojego taty i będziesz
rodzić w tym prywatnym szpitalu. Nie musisz się bać – uspokajał ją. – No,
kochanie. Nie martw się. Będziesz wspaniałą mamą. Już jesteś.
Nie
powiedziała nic. Chciała żeby było tak jak zapewniał ją partner. Przede
wszystkim bała się o dziecko czy nic mu nie będzie. Tyle ostatnio słyszała o
pomyłkach lekarzy przy porodach, że oblewały ją zimne poty na samą myśl o
końcówce września. Jednocześnie nie mogła doczekać się kiedy w końcu weźmie na
ręce swojego synka pierwszy raz. Chciała żeby już z nimi był, żeby mogli
wspólnie się nim opiekować. Andrzej widział jak w małżonce walczą sprzeczne
myśli. Nie mógł jej pomóc inaczej jak dobrym słowem. Zastanawiał się nawet czy
nie zrezygnować z tego sezonu kadrowego i nie spędzić go z nią, ale gdy tylko o
tym napomknął, powiedziała, że nie ma nawet mowy by rezygnował z walki o
miejsce w składzie na Igrzyska Olimpijskie w Rio. Nie chciała z nim nawet na
ten temat dyskutować. Nie było podstaw by rezygnował z walki o swoje marzenia.
Ostatecznie zgodził się z jej pomysłem, że wróci do rodziców na ten okres
czasu.
-
Trzeba pomyśleć o remoncie w naszym drugim pokoju – próbował odciągnąć jej
myśli od gorszych myśli.
-
Wiem. Tylko nikt go teraz nie przypilnuje.
-
Jak wrócę z Rio to się tym zajmę. I tak po sezonie kadrowym dostanę tylko kilka
dni wolnego w klubie, więc spędzimy je razem. A potem skupię się na
zorganizowaniu ekipy remontowej. Pokażesz mi swoje projekty pokoju dla synka i
coś wybierzemy.
-
Jakie projekty? – udawała, że nie wie o czym on mówi.
Inga,
gdy Andrzej trenował w klubie podczas jego nieobecności planowała pokój dla ich
maleństwa. Sądziła, że środkowy nie ma o niczym pojęcia. Nie chciała, żeby
poczuł się w jakikolwiek sposób urażony, że podejmuje decyzje bez niego. To
były tylko jej różne pomysły, które powstawały w głowie. Dzięki temu chociaż
przez chwilę poczuła się tak jakby robiła coś do pracy, której jej bardzo
brakowało.
-
Nie udawaj. Wiem, że coś projektowałaś. Widziałem jak coś pośpiesznie chowałaś.
Domyśliłem się od razu.
-
Nie chciałam, żebyś poczuł się urażony. Nie zamierzałam ich nawet ci pokazywać.
Tak tylko rysowałam.
-
Nie musisz mi się tłumaczyć. Mogłaś mi wszystko pokazać. Wiesz, że bardzo
podobają mi się twoje prace. I chętnie zobaczę jak widzisz pokój dla naszego
szkraba.
-
Nie chcę żebyś czuł się tak jakbym pomijała cię w tej decyzji.
-
Wiesz przecież, że na twojej pracy się nie znam i ufam ci pod tym względem
bezgranicznie. Gdyby coś mi się nie podobało z pewnością ci o tym powiem. Masz
wspaniały gust – skierował jej twarz tak by patrzyła na niego. – Ufam ci pod
każdym względem. Może pomyślimy nad imieniem dla naszego szczęścia, co?
Inga
jęknęła. Wiedziała, że to jest temat, w którym będą się spierać. Odwlekała ten
moment tak długo jak tylko mogła. Podobały im się zupełnie inne imiona. Nie
chciała się przez to się z nim spierać, a już zwłaszcza gdy był tylko na dwa
dni obok niej. Mieli jeszcze trochę czasu do tego momentu, więc sądziła, że po
Igrzyskach się tym zajmą. Jednak jej mąż był w gorącej wodzie kąpany.
-
Jakie masz propozycje? – spytała widząc jego roześmiany wzrok.
-
Nikodem Wrona, co o tym sądzisz?
-
Po moim trupie. Co to za imię Nikodem?
-
Nie podoba ci się? – spytał urażony jej reakcją.
-
Oczywiście, że mi się nie podoba.
-
Więc słucham jakie propozycje ma mamusia, co?
-
Marek?
-
Takie pospolite. Szymon?
-
Szymon Wrona… - zastanowiła się Inga. – Nie. Norbert?
-
Piotr?
-
Damian?
-
Antoś?
-
Antoni ma teraz co drugi chłopiec. Zdecydowanie odpada. Może Mikołaj?
-
Franek? Bardzo ładne imię, nie sądzisz?
-
Franek też jest oklepane. Wszyscy rzucają się na te starsze imiona. A może po
prostu Adam, co?
-
Adam Wrona – powiedział pod nosem środkowy. – Brzmi ładnie – zgodził się i
położył dłonie na brzuchu żony.
-
Adam Andrzej Wrona – uzupełniła Inga swoją wypowiedź i przyłożyła swoje ręce na
męża.
-
Chcesz żeby drugie miał po mnie? – spytał zaskoczony.
- A
dlaczego nie? Lubię twoje imię. Zresztą dzięki temu unikniemy jakiś sporów z
dziadkami, że dlaczego po tym dziadku a nie po tamtym. Będzie neutralnie, po
tatusiu.
-
Adam Andrzej Wrona – powiedział pod nosem ze śmiechem, a w środku walczył z
łamiącym się głosem. Kolejny raz w ciągu jednego dnia jego żona doprowadziła go
do wzruszenia.
O
szczęściu może mówić tylko ten, kto znajdzie w życiu kogoś takiego, kogoś, do
kogo może się przytulić i zamknąć oczy. Nawet jeśli trwałoby to tylko chwilę
lub jeden dzień. [3]
_______________________
[1]
Limahl - “Never Ending Story”
[2]
Joanna Sałyga
[3] Patrick Rothfuss
_______________________
Gdyby nie praca to byłabym wcześniej, ale biorę się za przygotowywanie jednego rozdziału dziennie i planowanie go od razu. Wtedy nic niespodziewanego mnie nie zaskoczy.
Genialny!♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! *.* Cieszę się, że w końcu pojawiłaś się tutaj z rozdziałem. :)
OdpowiedzUsuńWcale mnie mnie nie dziwi, że Andrzej się wzruszył na USG. To musi być coś niesamowitego widzieć swoje maleństwo. I mogę się założyć, że jest bardzo dumny z tego, że to będzie syn. ;)
Teraz pozostaje czekać, aż się pojawi mały Adaś. Swoją drogą bardzo mi sie to jak Wronka sie zmienił jak się o nich troszczy. :)
POZDRAWIAM !!!
Paulka
No siema Adaś, będziesz musiał wiele przeżyć z tym tatusiem, wiesz? Wesprzesz mamę, to jakoś dacie radę. Rodzinnie się zrobiło ;) Ale nie ma co panikować. Inga musi być tą dzielniejszą stroną związku ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się zakończenia.